Archiwum Polityki

Słowa bez kwitów

Film Telewizji Polskiej „Dramat w trzech aktach”, o pieniądzach FOZZ rzekomo przekazywanych Porozumieniu Centrum przez Janusza Iwanowskiego Pineiro, miał fatalne recenzje, zanim jeszcze powstał. Po emisji zaś wywołał prawdziwą burzę. Odezwali się – najczęściej z głęboką krytyką tego materiału – politycy indywidualnie i grupowo, dziennikarze, zawodowe stowarzyszenia oraz instytucje zajmujące się etyką mediów. Bracia Kaczyńscy natomiast, główni pomówieni w tym programie, zapowiedzieli wytoczenie procesu TVP i jej prezesowi osobiście.

W kręgach prawicowych można usłyszeć, że SLD, oskarżając przy pomocy swoich ludzi w telewizji publicznej polityków Porozumienia Centrum, piecze co najmniej trzy propagandowe pieczenie przy jednym ogniu. Po pierwsze, uderza w Lecha i Jarosława Kaczyńskich jako liderów nowego, ale szybko zyskującego na popularności ugrupowania na polskiej scenie publicznej. Prawo i Sprawiedliwość to formacja jednoznacznie prawicowa, teoretycznie więc wobec Sojuszu niekonkurencyjna, ale ze swoimi hasłami, głoszącymi konieczność surowszego karania przestępców, może jednak przejąć część niezdecydowanych dotąd „nieideologicznych” wyborców. Uderzenie jest tym ostrzejsze, że zarzuty wobec liderów PC tyczą działań (korupcja, styk pieniędzy i polityki), z którymi walkę PiS deklaruje w pierwszych punktach swojego programu.

Film Witolda Krasuckiego ma też, zdaniem jego krytyków, za zadanie pogrążyć Lecha Kaczyńskiego jako ministra sprawiedliwości. Brat Lecha, Jarosław, stwierdził, że obaj dobrze wiedzą, dlaczego SLD boi się Kaczyńskiego na tym stanowisku; na razie jednak nie podali szczegółów. Pojawiła się wręcz opinia, że akcja przeciw ministrowi sprawiedliwości była bardziej długofalowa i perfidna, niż się wydaje. Według tej optyki, niesamowity rzeczywiście festiwal medialny Kaczyńskiego, w którym TVP brała aktywny udział, miałby być jedynie podprowadzeniem pod jego ostateczną klęskę, tak by upadek odbywał się z dużej wysokości.

Druga motywacja SLD, wymieniana przez przeciwników tego ugrupowania, to chęć skomplikowania i przedłużenia rozpoczętego niedawno z wielkim trudem procesu w sprawie FOZZ. Mają się tam znajdować wątki niewygodne dla Sojuszu, wszak FOZZ uruchomiono jeszcze w 1985 r., a główny oskarżony rozpoczynał karierę w głębokim PRL. Film TVP, ujawniający – niezależnie od swej jakości – nowe okoliczności i konteksty, zapewne jakoś wpłynie na przebieg procesu.

Polityka 26.2001 (2304) z dnia 30.06.2001; Wydarzenia; s. 16
Reklama