Archiwum Polityki

Na wariata

Pościg za trzema groźnymi bandytami, którzy uciekli ze szpitala psychiatrycznego w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie przebywali na obserwacji, śledziła cała Polska. Wcześniej można było zobaczyć w telewizji, jak Janusz T., zwany Krakowiakiem, wróg publiczny numer jeden, na sali sądowej bełkotał, śpiewał, a po wyprowadzeniu rozebrał się do naga i zaczął wywijać hołubce. Czy tak zachowuje się normalny człowiek? – na to pytanie mogą odpowiedzieć tylko psychiatrzy. Ale istnieje ryzyko, że Krakowiak, odesłany na obserwację – bez większego trudu wyrwie się na wolność.

W czasie śledztwa Janusz T. był wielokrotnie badany i lekarze nie stwierdzili, aby w chwili popełniania przestępstw miał zaburzenia psychiczne – tłumaczy prokurator Leszek Goławski z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. – Być może to tylko linia obrony. Nie można też wykluczyć symulacji choroby, która ma doprowadzić do przeniesienia Krakowiaka z pilnie strzeżonego aresztu na oddział szpitala psychiatrycznego, gdzie nie ma już takich rygorów bezpieczeństwa.

Nie popełnia przestępstwa ten, kto z powodu choroby psychicznej nie mógł rozpoznać znaczenia czynu czy pokierować swoim postępowaniem – taki przepis znajduje się prawie we wszystkich kodeksach karnych na świecie. Od kiedy niepoczytalność zaczęła uwalniać od kary, stała się też atrakcyjna dla zdrowych przestępców. Na tej scenie tysiące z nich próbują zagrać wariata, potem cudownie ozdrowieć w szpitalu psychiatrycznym i wyjść na wolność. Ucieczka w chorobę psychiczną bywa wstępem do ucieczki z aresztu lub więzienia. Choroby psychiczne – prawdziwe i symulowane – na lata przerywają postępowania karne. Przy pomocy psychiatrów można opuścić areszt i zmienić ciężkie więzienie na o wiele wygodniejszy oddział zamknięty w szpitalach.

Rolą psychiatrów jest przede wszystkim leczenie chorych, a choroby psychiczne, jak wszystkie inne, nie wybierają. Ale psychika to bardzo delikatna i ulotna materia. Nie do końca rozpoznana. Tajemnicza. Tutaj zdrowie od choroby oddziela czasem bardzo cienka linia.

Lekarze i przestępcy

Kilkanaście lat temu biegli doszukali się u syna byłego prezydenta Polski „pomroczności jasnej” w chwili spowodowania wypadku samochodowego. Wcześniej nie znano takiej choroby: – To najbardziej spektakularna opinia sądowo-psychiatryczna III RP – mówi doktor Krzysztof Czuma, dyrektor Centrum Psychiatrii w Katowicach.

Polityka 12.2001 (2290) z dnia 24.03.2001; Kraj; s. 26
Reklama