Archiwum Polityki

Niemiec ukłuł cyrklem

Wielkie piłkarskie emocje ogarnęły Polskę, której reprezentacja po raz pierwszy w historii gra na Euro. Wielka Loża Komentatorów „Polityki” zebrała się, by ocenić pierwsze trzy dni rozgrywek. W dyskusji udział wzięli: Mariusz Walter, Janusz Zaorski oraz redaktorzy „Polityki” Zdzisław Pietrasik i Sławomir Mizerski.

Sławomir Mizerski: – Czy panowie też odczuli ulgę, że ten turniej się wreszcie zaczął? Ja przyznaję, że byłem strasznie zmęczony oczekiwaniem.

Janusz Zaorski: – Ja tego tak nie widzę, może dlatego, że jestem reżyserem filmowym. Osobiście lubię tę gorączkę i czekam na więcej. Przed każdą premierą też ma miejsce gorączka, jestem ciągany tu i tam. Przypomina to przygotowanie artyleryjskie przed bitwą.

Mariusz Walter: – Ja bym poszedł jeszcze dalej. Owszem, zgiełk, zwłaszcza w wydaniu brukowców, zaczął być uciążliwy...

S.M.: – Mówiąc szczerze, zgiełk i hałas robił także pana helikopter TVN, latający nad boiskiem treningowym Polaków, irytując Beenhakkera.

M.W.: – On i tak ma świętą cierpliwość. A jego reakcje od początku mieszczą się absolutnie na najwyższej półce zachowań. Zwłaszcza jeśli spojrzeć wstecz na poprzednich naszych trenerów.

S.M.: – Jednak po meczu z Niemcami zdziwiły mnie uwagi naszego trenera pod adresem sędziów, to narzekanie, że nie było spalonego. Nieco odszedł w tym momencie od własnego, doskonałego stylu.

Zdzisław Pietrasik: – Przykro, że starał się zwalić winę na sędziego. Zaczął się zachowywać jak typowy polski trener tłumacząc, że graliśmy dobrze, ale skrzywdził nas arbiter. Tymczasem te sytuacje były na granicy spalonego.

Duma z krowy

S.M.:

– Jakie są panów wrażenia z pierwszych dni?

M.W.: – Pyszną niespodzianką była dla mnie gra Szwajcarów, których znamy z porządnych banków, czekolady, punktualnych pociągów i tras narciarskich. Ich trener z przeciętnej drużyny zrobił zespół grający ładną, ofensywną piłkę.

Polityka 24.2008 (2658) z dnia 14.06.2008; s. 14
Reklama