Archiwum Polityki

Romofobia

Problem Romów jest problemem całej Europy, a nie tylko Rumunii.

Co robić z Romami w Europie otwartych granic? Po włączeniu Rumunii i Bułgarii sprawa romska robi się pilna. Mantrami o ochronie praw mniejszości jej się nie rozwiąże. Tak samo jak szlachetnymi apelami. Tym bardziej porównywaniem losu Romów do losu Żydów. Prawda, że Romowie byli ofiarami hitlerowskiego ludobójstwa, a dziś są często ofiarami dyskryminacji, lecz żaden współczesny plan eksterminacji Romów na szczęście nie istnieje.

Tak, w Europie po Holocauście nigdy za dużo czujności. Rasizm wymierzony w Romów jest tak samo nie do przyjęcia jak rasizm wymierzony w Żydów. Romowie są obywatelami UE, co oznacza, że mają takie same prawa jak inni Europejczycy. Jednak trzeba też uważać, by nie nadużywać tych przestróg przed powtórką Zagłady, bo to jest dziś coraz częściej odbierane jako moralny szantaż, ucinanie dyskusji. A jest o czym dyskutować. Prawa człowieka i swobody obywatelskie na jednej szali, na drugiej – strach przed napływem Romów z Bałkanów w krajach takich jak Włochy, które mają już problem z imigracją albańską. Europa dotąd nie dopracowała się wspólnej polityki wobec imigrantów i wygląda na to, że nawet za prezydencji ambitnej i zdeterminowanej Francji jej się to nie uda.

Strach przed nieznanymi tu wcześniej rumuńskimi Romami bierze się nie tylko z ignorancji czy ksenofobii.

To byłoby uproszczenie. Tryb życia tych przybyszy jest tak inny, że musi wywoływać napięcia. Nie pracują, koczują, śmiecą, załatwiają się, gdzie popadnie. Media podsycają niepokój, bombardując informacjami w części prawdziwymi, w części przenikniętymi uprzedzeniami i stereotypami niechlujnego nieroba, złodzieja, krętacza i porywacza dzieci. Na domiar złego temat romski podchwytują politycy skrajnej prawicy, szukający głosów wyborców zmęczonych unijną polityczną poprawnością.

Polityka 30.2008 (2664) z dnia 26.07.2008; Świat; s. 49
Reklama