Gdyby ktoś próbował stworzyć idealną genealogię dla działacza prawicy, powinna ona wyglądać właśnie tak jak historia rodziny Czumów. Stryj – generał Walerian Czuma, legionista, w 1918 r. głównodowodzący wojsk polskich na Syberii, więziony przez bolszewików, kawaler orderu Virtuti Militari, w 1939 r. dowódca obrony Warszawy. Ojciec – prof. Ignacy Czuma, wykładowca prawa skarbowego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, poseł na Sejm z ramienia Stronnictwa Katolicko-Ludowego, współautor Konstytucji Kwietniowej; za jego sprawą trafił do niej zapis o odpowiedzialności prezydenta przed Bogiem i historią. Publikował prace o absurdach radzieckiej ekonomii i systemu prawnego. Narodziny sowieckiej Rosji oglądał na własne oczy, gdyż w 1915 r. jako oficer austriacki, walczący na froncie wschodnim, trafił do niewoli. Został skierowany do majątku książąt Szujskich. Tam poznał przyszłą żonę: Lubow Szujską. Spotykali się w ukryciu, bo związek jeńca wojennego, i to pochodzącego z chłopskiej rodziny, z arystokratką mógł skończyć się zesłaniem. Tak zastała ich rewolucja październikowa.
– Dla rodziny Szujskich był to ciężki czas – opowiada Benedykt Czuma. – Część rodziny została wymordowana, dziadek zmarł na cholerę, babcia z głodu. Rodzicom udało się przedrzeć do Polski szlakiem Cezarego Baryki, ale brat matki miał mniej szczęścia. Trafił do łagru.
W Polsce Lubow Szujska przeszła na katolicyzm. Byli bardzo religijną rodziną; codziennie msza, komunia, długa wspólna modlitwa wieczorem. Mieli dziesięcioro dzieci – sześciu synów, cztery córki. – Rodzice nie wychowywali nas w nienawiści do komunistów. Byli na to zbyt wierzący, ale żadnych złudzeń co do tego ustroju nie mieliśmy nigdy – wspomina Benedykt.