Archiwum Polityki

Zdziwienie Verheugena

W projekcie reformy Wspólnej Polityki Rolnej (CAP), jaki przyjęła Komisja Europejska, wyciąga się wnioski z faktu, że nadmiernie uprzemysłowione rolnictwo niesie dla konsumentów zagrożenia w rodzaju BSE czy zatrucia dioksynami. System dopłat ma być więc zmodyfikowany tak, by jego beneficjentami w większym stopniu stały się gospodarstwa mniejsze (poniżej 30 ha), wytwarzające żywność wysokiej jakości metodami bardziej przyjaznymi dla środowiska, podczas gdy obecnie aż 80 proc. dopłat trafia do 20 proc. największych farm. Nowy kurs unijnej polityki rolnej – jeśli zostanie przyjęty przez kraje członkowskie, z których najbardziej przeciwna jest mu Francja – spowoduje, że polscy rolnicy dostaliby takie same dopłaty bezpośrednie już po siedmiu, a nie – dziewięciu latach członkostwa w UE. Nie mówiąc o tym, że model najbardziej wspieranych gospodarstw byłby znacznie bliższy polskiemu. A mimo to w naszych szeregach wyczuwa się więcej sceptycyzmu niż radości – bo systemem interwencji nie byłoby objęte żyto i nadal nie dostalibyśmy od razu tyle co rolnicy unijni. Trudno więc nie podzielić zdziwienia Güntera Verheugena, który podkreśla, że tylko rolnikom po wejściu Polski do UE od razu się polepszy. Ta grupa to wprawdzie aż 20 proc. polskiego społeczeństwa, ale wytwarza ona zaledwie 3 proc. produktu krajowego brutto. Dlaczego zachowujemy się tak, jakby tylko jej interesy – nie zaś pomyślność całej gospodarki – były dla nas ważne?

Joanna Solska

Polityka 29.2002 (2359) z dnia 20.07.2002; Komentarze; s. 13
Reklama