Wiceminister finansów Robert Kwaśniak, odpowiedzialny za politykę akcyzową, uspokaja podatników. – Nie ma powodu do niepokoju. Kwoty, które tak wszystkich zbulwersowały, to jedynie maksymalne stawki podatku akcyzowego. Ustawa daje ministrowi finansów prawo do ich obniżenia, a nawet zastosowania stawki zerowej. Przyszłoroczne stawki podatku akcyzowego znajdą się w przygotowywanym właśnie rozporządzeniu ministra finansów.
Siła szybkiego reagowania
Znawców prawa podatkowego bulwersują jednak nie stawki akcyzy, ale właśnie mechanizm ich kształtowania. Konstytucja przyznaje Sejmowi wyłączne prawo nakładania na obywateli danin publicznoprawnych. Tymczasem ustawa akcyzowa w zręczny sposób ograniczenie to omija. Wyznacza świadomie zawyżone stawki maksymalne i oddaje w ręce ministra finansów prawo ustalania rzeczywistych obciążeń w takiej wysokości, w jakiej uzna to za stosowne. Minister korzysta z tego prawa wyjątkowo ochoczo; jego rozporządzenia zmieniające (zwykle podwyższające) stawki akcyzy wydawane są kilka razy do roku.
Oficjalne wyjaśnienie jest takie: minister nie nakłada podatków, tylko obniża stawki ustawowe, czyli zdejmuje z podatników część ciążących na nich danin, a to mu wolno robić. Jeden z byłych ministrów finansów na zarzut, że działa niezgodnie z konstytucją, odpowiedział: – Dobrze, w takim razie będziemy stosować stawki maksymalne. Czy ktoś chciałby płacić 4 zł za litr benzyny?
Ministerstwo Finansów ma jeszcze inny argument. Przecież identyczne rozwiązanie obowiązywało w poprzedniej ustawie akcyzowej i nawet Trybunał Konstytucyjny w 1998 r. uznał, że jest ono zgodne z konstytucją. Nie przekonuje to prawników, którzy twierdzą, że tamto orzeczenie zostało wydane w innym stanie prawnym i dziś, być może, Trybunał oceniłby taką praktykę zupełnie inaczej.