Efemerycznych podziemnych wydawnictw było na przełomie lat 60. i 70. wiele. Do najważniejszych należały pisma tajnej organizacji antykomunistycznej Ruch: „Biuletyn” i „Informator”. Rozbicie Ruchu przez bezpiekę w 1970 r. zakończyło tę działalność. Antyrządowa bibuła pojawiła się w Polsce ponownie w 1976 r., wraz z powstaniem jawnej opozycji demokratycznej.
Wzorem dla niepokornych środowisk Warszawy, Lublina i Gdańska byli rosyjscy dysydenci i ich samizdat.
Od końca lat 50. w ZSRR przekazywano sobie z rąk do rąk rękopisy lub maszynopisy utworów literackich, które nie przeszły przez sito cenzury. W ten sposób do rosyjskiego czytelnika trafiały utwory Pasternaka, Brodskiego, Sołżenicyna i innych. Tym samym tropem pójdą polscy pisarze, decydując się wydawać swoje utwory poza zasięgiem cenzury.
Pierwsze rozmowy o niezależnym czasopiśmie literackim prowadzone były latem 1976 r. Uczestniczyli w nich: Jerzy Andrzejewski, Jacek Bocheński, Andrzej Kijowski, Wiktor Woroszylski, Artur Międzyrzecki, Kazimierz Brandys i Stanisław Barańczak. Ich przebieg znamy z podsłuchów SB zachowanych w archiwum IPN. Najpierw zamierzano wystąpić do władz o zgodę na nowy tygodnik literacki „Przegląd Współczesny” (redaktorem naczelnym miał być Andrzejewski, zastępcą – Kijowski). W przypadku odmowy, czego się spodziewano, pismo miało być wydawane w samizdacie, odbijane w liczbie 100 egzemplarzy.
Decyzja zapadła 7 listopada 1976 r. podczas spotkania u Woroszylskiego. Oprócz literatów uczestniczyła w nim Barbara Toruńczyk, która miała pełnić funkcję sekretarza redakcji. Wybrano tytuł „Teka”, by zakamuflować regularność czasopisma.