Archiwum Polityki

Kaśka i dureń

Często zdarza się słyszeć, że język polski w przeciwieństwie na przykład do francuskiego czy włoskiego ma nader ubogi katalog słów dotyczących sfery seksualnej. Polak ma do wyboru sprośne wulgaryzmy, terminologię medyczną albo wstydliwe eufemizmy. O tym, że tak być nie musi, świadczy świeżo wydany "Słownik seksualizmów polskich" Jacka Lewinsona.

W przedmowie językoznawca prof. Stanisław Dubisz tak wyjaśnia słabą reprezentację seksualizmów (słów dotyczących seksu) w dotychczas wydawanych słownikach języka polskiego: "Dzieje naszej kultury sprawiły, że sprawy płci, życia płciowego, seksu uznawano za nieobyczajne; takie, o których nie należy mówić głośno; takie, o których milczy się w dobrym towarzystwie. Świadczy o tym nawet potoczny eufemizm ťte rzeczyŤ, który dopiero niedawno został wyparty właśnie przez określenie ťseksŤ".

Zaiste, polskie mówienie o seksie najczęściej sprowadza się do stosowania wyrażeń grubiańskich, wulgarnych. Między poetycką metaforą miłości cielesnej a obsceniczną dosłownością zalega ogromna przepaść. W XVI w. owłosienie łonowe kobiety nazywało się na przykład "czupryną węgierską", potem "gajem ciemnym" albo "gęstwinką", wiek XX natomiast przynosi grypsiarskiego "hawana z bakami". Jądra bywały "klejnotami", ale też "zbukami". Stosunek płciowy w staropolszczyźnie mógł być, obok odwiecznego "jebania", "arcytarłem", dziś nader często bywa "kiszeniem ogóra". W XIX wieku onanista był tym, kto "bawi się brzydko", zaś w naszym stuleciu potrafi być "koniobijcą".

W swoim słowniku Lewinson cytuje rozliczne fragmenty literatury. Znakomita większość cytatów należy do poezji staropolskiej, libertyńskiej poezji końca XVIII wieku, wiek XIX reprezentuje właściwie tylko Fredro, zaś nasze stulecie Boy-Żeleński i Tuwim. Romantyzm wieszczów, jak wiadomo, nie zaowocował literaturą erotyczno-obsceniczną, aczkolwiek wiele do myślenia dają pornograficzne apokryfy dopisywane do "Pana Tadeusza". W tym sensie przełamywanie kodu romantycznego okazuje się pornograficzną prowokacją.

Faktem jednak pozostaje, iż wiele zmieniło się w ostatnich latach. Z jednej strony spotykamy się ze skutkami tego, co cytowany wcześniej Stanisław Dubisz nazywa brutalizacją komunikacji językowej, z drugiej zaś nie da się przeoczyć istotnych wpływów liberalnej (i neolibertyńskiej) kultury zachodniej.

Polityka 14.1999 (2187) z dnia 03.04.1999; Kultura; s. 66
Reklama