Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Rewolucjoniści grzebią rewolucję

Mohammed Chatami, prezydent Islamskiej Republiki Iranu, miał aż nadto powodów do radosnego uśmiechu, gdy w ubiegłym tygodniu witał się z Janem Pawłem II. W ogóle lubi się uśmiechać, co nadal czyni go wyjątkiem pośród hierarchów w jego kraju. Stał się ponadto pierwszym irańskim przywódcą składającym oficjalną (nieoficjalnie był w ONZ) wizytę na Zachodzie po rewolucji 1979 r.

Cel podróży Chatamiego - Włochy - nie był przypadkowy. Rzym od dawna występował przed szereg, forsując ściślejsze związki polityczne i gospodarcze Zachodu z Teheranem. Chatami nie zawiódł się; gospodarze podjęli go z rzadko spotykaną pompą. Swym reformatorskim zwolennikom w kraju prezydent mógł pokazać, że jego polityka otwarcia na świat działa, twardogłowych wrogów zbywał argumentem o wbiciu klina między miękką Europę a uparte USA. Po trzecie, audiencja u papieża wynosiła Chatamiego do roli jednego z przywódców światowego islamu.

Ale najważniejszy był czwarty powód. Odkąd blisko dwa lata temu Chatami odniósł przytłaczające zwycięstwo w wyborach prezydenckich nad kandydatem konserwatywnego duchowieństwa, a zachodni obserwatorzy ogłosili początek "teherańskiej wiosny", niewiele więcej udało mu się osiągnąć. Poza poszerzoną wolnością słowa, zmiany odnosiły się bardziej do społecznej atmosfery, klimatu odwilży po latach zastoju, tonu prasy i ulicy, zmian trudnych do sprecyzowania i przełożenia na język konkretnych zdobyczy demokratycznych. Bardzo konkretne za to było faktyczne sprawowanie władzy wykonawczej - zwłaszcza nad aparatem przymusu i sądownictwem - przez ortodoksyjnych, konserwatywnych, zamordystycznych mułłów, zwanych w Iranie "prawicą".

Jesienią ub.r. zaczęto przebąkiwać nawet o klęsce reformistycznych zapędów prezydenta. Odbywały się wtedy wybory do Rady Ekspertów, ciała złożonego z duchownych, którego głównym celem jest wybór dożywotniego religijnego przywódcy Iranu. Dzisiaj stanowisko to piastuje główny wróg uśmiechniętego prezydenta, ajatollah Ali Chamenei, i zgodnie z wprowadzoną przez twórcę Islamskiej Republiki ajatollaha Chomeiniego zasadą velajat e faqih (władzy mułłów), to on - "znawca prawa koranicznego" - sprawuje prawdziwą władzę.

Polityka 12.1999 (2185) z dnia 20.03.1999; Świat; s. 38
Reklama