Informacja jest siłą napędową rynków; im jest lepsza – a Internet powstał po to, by dostarczać dobrej informacji – tym większa jest wydajność i zdolność do tworzenia bogactwa w danym społeczeństwie. Wzrost gospodarczy w społeczeństwach podłączonych do sieci będzie nabierał coraz szybszego tempa, powiększając dystans dzielący je od społeczeństw pozbawionych do niej dostępu.
Ale Internet w połączeniu z zaprogramowanymi na klienta mikrofinansami w służbie najmniejszych przedsiębiorstw może pomóc w zasypywaniu tej przepaści. Sieć stanie się najpotężniejszym w dziejach narzędziem pozwalającym ustalić nisze popytu i potencjalne rynki w skali całego świata.
Internet może też stać się instrumentem pomagającym ubogim wytwórcom zorientować się w najbardziej aktualnych cenach rynkowych na ich wyroby, a także instrumentem służącym samoorganizowaniu się producentów i łączeniu się ich w sieć, dzięki czemu powstać mogą bardziej zaawansowane organizmy gospodarcze, a wszystko to podnosiłoby konkurencyjność firm niezamożnych na rynku globalnym. Sieć wreszcie jest potencjalnie potężnym instrumentem teleedukacji, włącznie z nauką i doradztwem w zakresie przedsiębiorczości. (Bliski jest dzień, kiedy wioski wyposażone zostaną w małe, tanie, zasilane z baterii odbiorniki telewizyjne dublujące komputery z możliwością bezprzewodowego podłączenia do Internetu dzięki krążącym na orbicie satelitom).
Jeden z paradoksów globalizacji polega na tym, że drobne zmiany – otwarcie witryny w Internecie i pożyczka w wysokości tysiąca dolarów – mogą spowodować wielkie różnice. Dzięki sieci komunikat rozejdzie się ponad granicami, a izolowani dotąd drobni farmerzy i rzemieślnicy staną się biznesmenami z dostępem do rynku światowego.
Oto garść przykładów ilustrujących rysujące się możliwości.