Archiwum Polityki

Unia nie dla kobiet

Podczas obrad sejmowej komisji rodziny pada wiele obskuranckich stwierdzeń, kłócących się z kanonami przyjętymi w cywilizowanym świecie. Można powiedzieć – urok pluralizmu.

Jednak raz, dwa razy w roku przedstawiciele polskiego parlamentu lub urzędu do spraw rodziny występują na forach międzynarodowych, gdzie powtarzają to samo. Wywołują szok, dochodzi do ostrych polemik, przedstawiciele organizacji międzynarodowych żądają wyjaśnień. Tak stało się też ostatnio, gdy podczas konferencji ONZ „Kobiety 2000” dyrektor Biura Pełnomocnika do spraw Rodziny Katarzyna Mazela wypowiedziała się przeciwko prawom kobiet, zaliczanym do katalogu podstawowych praw człowieka (np. swoboda decyzji w sprawie macierzyństwa). Gdy przedstawicielka Unii Europejskiej przypomniała, że Polska ratyfikowała dokumenty, które przyznają kobietom stosowny katalog praw, pani Mazela odpowiedziała, że to... pomyłka. Zaś indagowany w tej sprawie szef delegacji minister Kropiwnicki zakomunikował, że nie jesteśmy jeszcze w Unii i nie ma o czym mówić. A jednak zbulwersowani uczestnicy konferencji mówili wiele. Widać w tamtej rodzinie obowiązują inne zasady niż w naszej.

Ewa Nowakowska

Polityka 25.2000 (2250) z dnia 17.06.2000; Komentarze; s. 13
Reklama