Archiwum Polityki

Baby z wozu

Dwie kobiety z czwórką dzieci koczują przed urzędem miejskim we Wrocławiu. Najpierw rozbiły namiot na chodniku. Po kilku deszczowych dniach ktoś poruszony tym widokiem wynajął im malutką przyczepę kempingową. Na ścianie wywiesiły pół prześcieradła z wizytówką-apelem: „Bezdomne kobiety, ofiary przemocy. Popierajcie nas!”

Poparcie owszem, mają, ale głównie od gapiów i najniżej postawionych funkcjonariuszy. Dzięki tym ostatnim mogą przemknąć do toalety w urzędzie, dostać wrzątek na herbatę, usłyszeć słowa otuchy. Im wyżej w hierarchii, tym większy niesmak na widok przyczepy, kłującej w oczy już na dzień dobry przed rozpoczęciem urzędowania.

– Gdyby one dostały mieszkania, zaraz pojawiliby się tu następni biwakowicze i tak bez końca! – mówi Grzegorz Oszast, szef wydziału polityki mieszkaniowej, członek zarządu miasta. – Uciekając od mężów te panie popełniły wiele błędów. Kiedy rozłożyły swój biwak, wyszedłem z inicjatywą pomocy. Zaproponowałem im pobyt w ośrodku pomocy społecznej w Mrozowie albo powrót do schroniska dla ofiar przemocy. Nie przyjęły żadnej z tych propozycji!

Sławomir Piechota, członek zarządu miasta kierujący polityką społeczną, też ma klarowną opinię o mieszkankach przyczepy. – Trzeba tym kobietom pomóc w odzyskaniu samodzielności, a tu warunki są dwa: muszą mieć własne źródło utrzymania i jakąś kwaterę. Póki osoby bezdomne nie staną się samodzielne, póty przekazywanie im mieszkań socjalnych skutkować będzie dewastacją i zaległościami czynszowymi, podczas gdy od lat wiele rodzin czeka na mieszkania!

Katalog błędów

Prawdą jest, że obie popełniły parę błędów. Błąd pierwszy: mimo dramatycznych zawirowań w sprawach osobistych i sześcioletniej bezdomności nigdy nie przerwały pracy: Krystyna, pielęgniarka, ma staż dwudziestoletni, zarabia 580 zł netto. Mirosława, pokojówka w hotelu, pracuje o dwa lata krócej i właśnie otrzymała zawiadomienie o podwyżce płacy do 780 zł brutto.

Błąd drugi: obie kobiety są zadbane, schludne, mają kulturalny sposób bycia. Nie piją, dobrze wychowują swoje dzieci, ich córki nieźle się uczą.

Polityka 25.2000 (2250) z dnia 17.06.2000; Kraj; s. 32
Reklama