Informacje o wykupowaniu akcji Orlena przez Łukoil opublikowała Gazeta Giełdy „Parkiet”, jednak pogłoski na ten temat krążyły w branży naftowej już od kilku tygodni. Mają one wiele cech prawdopodobieństwa. Łukoil to największa rosyjska firma paliwowa, naftowy odpowiednik słynnego Gazpromu. Ma dostęp do olbrzymich złóż ropy i sporą bazę przetwórczą. Od kilku lat Rosjanie prowadzą ekspansję w wielu krajach, także w Europie Wschodniej. Łukoil przejął rafinerię w Bułgarii, prowadził też ostrą walkę o litewską rafinerię w Możejkach. Aby wymusić na sejmie litewskim zgodę na sprzedaż kontrolnego pakietu akcji, Rosjanie kilkakrotnie wstrzymywali dostawy ropy naftowej. Ostatecznie batalii nie wygrali, a strategicznym inwestorem w Możejkach została amerykańska firma Williams.
Trzy lata temu, kiedy Nafta Polska rozsyłała zaproszenie do negocjacji w sprawie prywatyzacji polskiego sektora paliwowego, zgłosił się także Łukoil, choć akurat do niego zaproszenia nie wysłano. Rosyjska firma stworzyła w Polsce własną spółkę i zapowiedziała ekspansję na rynku paliwowym. Do 2000 r. zamierzała uruchomić 40 stacji benzynowych. Miał się tym zajmować słynny rosyjski biznesmen Siergiej Gawriłow, który zamieszany w rozmaite afery i podejrzewany o związki z rosyjskimi służbami specjalnymi musiał Polskę opuścić. Łukoil przez krótki okres dysponował jedną stacją koło Radzymina. Czym dziś zajmuje się spółka Łukoil Polska trudno zgadnąć. W Orlenie twierdzą, że nie utrzymują współpracy handlowej z tą firmą, również Polska Izba Paliw Płynnych nic nie wie na jej temat. W warszawskiej siedzibie spółki sekretarka zaciągając śpiewnie wyjaśnia, żeby zadzwonić kiedy indziej, najlepiej w przyszłym tygodniu, bo „teraz dyrektor nie może rozmawiać”.
W czerwcu przedstawiciel koncernu Łukoil stwierdził w Londynie, że polski rynek paliwowy może być bardziej dochodowy niż rosyjski, przyznał jednak, że jego firma ze względów politycznych nie ma szans na przejęcie w naszym kraju żadnej rafinerii.