W.G. Sebald, Pierścienie Saturna. Angielska pielgrzymka, przeł. Małgorzata Łukasiewicz, W.A.B., Warszawa 2009, s. 344
Ten autor stworzył własny gatunek: esej z elementami fikcji, wzbogacony własnymi fotografiami. W ten sposób W.G. Sebald (1944–2001), niemiecki prozaik, od 1966 r. mieszkający w Wielkiej Brytanii, odtwarzał przeszłość. W dwu poprzednich wydanych w Polsce powieściach „Wyjechali” i „Austerlitz”, wspaniale przełożonych przez Małgorzatę Łukasiewicz, opowiadał przede wszystkim o losach ludzi ocalonych z Zagłady. Najnowsza książka „Pierścienie Saturna. Angielska pielgrzymka” jest erudycyjnym esejem i dziennikiem podróży, również w głąb czasu. Czas jest najważniejszym bohaterem. Tytułowy Saturn był wszak twórcą czasu, a jednocześnie wpływ tej planety odnajdywano w melancholikach, „dzieciach Saturna”, również tu przez Sebalda opisywanych. Działanie czasu i przemijania widać zwłaszcza w podupadłych rezydencjach i pałacach, które pisarz odwiedza w czasie podróży.
Wyprawa Sebalda rozpoczęła się w szpitalu w Norwich, gdzie leżał po operacji. Okazało się bowiem, że właśnie tutaj powinna znajdować się czaszka XVII-wiecznego badacza Thomasa Browne‘a, z którym Sebald czuł powinowactwo. Browne‘a interesowało niemal wszystko: próbował opisać zjawiska przyrody, ale także tajniki ludzkiego ciała i umysłu. Sebaldowi ta postać sprzed wieków wydała się szczególnie i zadziwiająco bliska. Właśnie takie powinowactwa i czułe portety postaci współczesnych i dawnych (jak wicehrabia de Chateaubriand czy Joseph Conrad) są tym, co najpiękniejsze w prozie Sebalda.