Archiwum Polityki

Niech znów wybuchnie powstanie

Co się dzieje, gdy odchodzi ojciec

Zbigniew Z., pedagog, jest przekonany, że gdy rozstał się z żoną, zaczęła go łączyć z synem prawdziwie głęboka więź. Chodzi z Olkiem do kina, na basen, na co poprzednio nie mógł jakoś wykroić wolnego czasu. Teraz zostali kumplami: 9- i 40-letni mężczyzna. Więc wszystko jest w porządku.

Istota takich odwiedzin – pisze Judith Wallerstein w książce „Druga szansa” – jest jednak wieloznaczna. Ojciec dochodzący traci jasną definicję swej roli, kogoś z autorytetem, odpowiedzialnego. Staje się ojcem zewnętrznym, z oddalonego tła.

Istnieje potoczne przekonanie (podzielają je również sędziowie rodzinni), że jeśli ojciec kocha prawdziwie swoje dzieci, będzie je darzył miłością także po rozwodzie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków rozpadu rodziny. Wieloletnie obserwacje kontaktów ojców zewnętrznych z dziećmi dowodzą jednak, że brak wspólnej codzienności osłabia więź emocjonalną niezależnie od tego, jak często ojcowie widują się z dziećmi.

Tylko ta codzienność pozwala na uchwycenie subtelnych zmian rozwojowych w dziecku. Jeśli w zmianach tych uczestniczą i ojciec, i matka, dziecko trwale i blisko związane najpierw z jednym, a potem z drugim rodzicem przejmuje od nich wzory i kompetencje, z których buduje swoje dorastanie. Ojciec zewnętrzny nie jest w stanie w pełni sprostać temu zadaniu. Spotkania stają się dla obojga jak wycieczki uczniów na lekcję biologii do parku, żeby rozpoznawać liście: czymś obowiązkowym, do zaliczenia. I jeśli nawet ojciec w domu ma mało czasu dla swych dzieci, to jednak nawet ów niedobór ma miejsce na żyznej glebie życia codziennego. „Trudno przenieść rodzinne relacje – pisze Judith Wallerstein – na ubogi grunt, oparty tylko na odwiedzinach”.

Ja My Oni „On a Ona" (90141) z dnia 02.08.2008; Pomocnik Psychologiczny; s. 23
Reklama