Kiedy łapówkę bierze funkcjonariusz z drogówki, to szara codzienność. Ale kiedy lewe pieniądze wpadają do kieszeni policyjnego dowódcy – zastępcy szefa świętokrzyskiego wydziału CBŚ – można zaryzykować twierdzenie, że policja psuje się od głowy.
Sukces ma wielu ojców, klęska jest sierotą. Kiedy Ireneusz P., oficer CBŚ z Kielc, łapał przestępców, chwalono się nim, nagradzano i awansowano. Ale kiedy wpadł biorąc łapówkę, przestał dla policji istnieć. Jego przełożeni – ci, którzy go awansowali, doceniali i powierzali mu najpoważniejsze sprawy – udają dzisiaj, że Ireneusz P. to czarna owca, która przypadkowo ubrała policyjny mundur. Jego karierę zawodową i historię służby utajniono. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym Komendy Głównej, Ireneusz P.
Polityka
34.2008
(2668) z dnia 23.08.2008;
Kraj;
s. 24