Archiwum Polityki

Z życia ciem

Zachwycamy się motylami, natomiast z reguły nie lubimy ciem, które liczebnością i różnorodnością przewyższają te pierwsze. Przyjrzyjmy im się, korzystając z ciepłych nocy.

Ciekawe, że ćmy i motyle, mimo przynależności do tego samego rzędu owadów zwanego motylami lub łuskoskrzydłymi (wierne tłumaczenie łac. Lepidoptera), postrzegane są zwykle jako przedstawiciele dwóch różnych światów. Odbieramy je zupełnie inaczej zarówno w kategoriach estetycznych, jak i emocjonalnych, co wynika w dużej mierze ze stereotypów.

Sam podział na motyle i ćmy jest raczej umowny, w ich drzewie rodowym próżno doszukiwać się rozwidlenia. Motyle dzienne stanowią mniejszość obejmującą przedstawicieli tylko dwóch nadrodzin. Pozostałe kilkanaście stanowią ćmy, które przeważają również zdecydowanie pod względem różnorodności. Do tej pory opisano ich ok. 150 tys. gatunków – w przybliżeniu 10 razy więcej niż motyli dziennych. A w sumie tylko rząd chrząszczy jest liczniej reprezentowany od łuskoskrzydłych, których w Polsce znaleziono do tej pory prawie 3200 gatunków; aż 95 proc. z nich stanowią ćmy.

Rozróżnienie motyla i ćmy nie zawsze jest łatwe.

Po pierwsze, o ile wszystkie krajowe motyle faktycznie prowadzą dzienny tryb życia, to w przypadku ciem występuje wiele wyjątków od nocnej reguły. Dzienna aktywność może dotyczyć nawet całych rodzin, np. kraśników. Zdarza się też, że ćma prowadzi podwójne życie i lata o różnych porach doby. Stąd też inna nazwa ciem: motyle nocne, preferowana w środowiskach naukowych, jest nieco myląca. Drugi mit dotyczy ubarwienia: przyjęło się, że ćmy są szarobure, a motyle efektowne i kolorowe. Tu także jest wiele odstępstw.

Ćmy również bywają niezwykle pięknie ubarwione, co – biorąc pod uwagę, że są daltonistami – może się wydawać nieco dziwne. Spotykane u nich jaskrawe barwy nie służą jednak do komunikacji między osobnikami tego samego gatunku, lecz stanowią element w grze o przetrwanie.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Nauka; s. 78
Reklama