W protokole posiedzenia Sekretariatu Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej z 8 marca 1966 r. czytamy: „Sekretariat przychyla się do prośby towarzyszy polskich, aby węgierska reprezentacja piłki nożnej – nawet wbrew założeniom wcześniej ustalonego programu – zagrała w Katowicach 3 maja”.
Okoliczności poprzedzające prośbę towarzyszy polskich sięgają prawie 10 lat wstecz. Chociaż po październiku 1956 r. skończyło się otwarte i bezwzględne prześladowanie polskiego Kościoła katolickiego, władze komunistyczne nieustannie próbowały zatrzymać wzrost jego wpływów. Niepokój władzy ludowej sięgnął zenitu, gdy prymas Stefan Wyszyński postanowił poświęcić się sprawie mobilizacji wiernych z okazji milenium przyjęcia chrześcijaństwa. W odpowiedzi władze ogłosiły 1966 r. rokiem tysiąclecia założenia państwa polskiego. Powstał specjalny komitet partyjno-rządowy, w którym zasiadali też szefowie MSW i Urzędu ds. Wyznań. Nie wystarczało zakłócanie organizacji świąt kościelnych, chodziło o kontrofertę, m.in. masowe wiece oraz zawody sportowe.
Kierownictwo polskie liczyło na pomoc krajów komunistycznych, w tym i Węgier. A tam autentyczne zainteresowanie Polaków wzbudzała zaliczana do światowej czołówki, nazywana złotą jedenastką, reprezentacja piłki nożnej (wicemistrzowie świata z 1954 r., ćwierćfinaliści mistrzostw świata z 1962 r.).
Węgierska jedenastka przygotowywała się akurat do mistrzostw świata w Anglii.
Władze sportowe Węgier i Polski już wcześniej umówiły się na mecz towarzyski obu reprezentacji w Budapeszcie 20 kwietnia 1966 r. Jednak w związku z zaostrzeniem się wojny milenijnej postanowiono namówić Węgrów na przeniesienie spotkania do Polski dokładnie na 3 maja. Tego dnia bowiem Kościół w Polsce planował tzw. procesję Królowej Polski na Jasnej Górze w Częstochowie, gdzie spodziewano się udziału przynajmniej pół miliona wiernych.