Archiwum Polityki

Smaki włosko-austriackie

Bardzo lubię jadać w przygranicznych restauracjach. Tu na ogół sięga się po najlepsze przepisy z sąsiadujących ze sobą państw. I zazwyczaj jest pysznie.

Bun de’. Co vara pa? Co to znaczy i w jakim to języku? To po ladyńsku: Dzień dobry. Co słychać? Językiem tym posługuje się około 25 tys. mieszkańców Alte Adige, czyli południowego Tyrolu. Ten niewielki region Włoch odznacza się nie tylko wspaniałymi terenami narciarskimi, ale także fantastyczną przyrodą, doskonałymi winami, zaskakująco dobrą kuchnią i aż trzema urzędowymi językami: włoskim, niemieckim i ladyńskim. Wynika to z pełnej meandrów historii tych terenów, które przechodziły spod panowania władców niemieckojęzycznych pod władzę włoskiego rządu, i to parę razy tam i z powrotem. Rozmowy z właścicielami schronisk, serowarni i winiarni przypominały więc istną wieżę Babel – wszyscy przerzucali się z mowy Dantego na język Goethego lub – co gorsza – na ladyński.

Austriackie wpływy w słynnym kurorcie Alta Badia są nie do ukrycia. Podstawą wyżywienia licznie napływających turystów jest speck. Ta wspaniała szynka, wędzona w zimnym dymie i suszona przez 22 tygodnie, smakuje zupełnie inaczej niż jej krewniaczki z Parmy czy San Daniele. Silnie pachnie dymem i przerośnięta jest szeroką warstwą tłuszczyku. Wraz z czerwonym winem z tutejszych winnic stawia na nogi najbardziej wycieńczonego wędrowca.

Schronisko Moritzino al Piz La Ila ulokowane jest nad maleńkim miasteczkiem San Cassiano na wysokości 2100 m. Gdy tam dotarliśmy, było już tłoczno. Na oszklonej werandzie stoły uginały się od antipasti. Była m.in. polenta przyrządzona na kilka sposobów, parę rodzajów specku, maleńkie rybki z frytury, liczne tutejsze sery, owoce i słodkości. Do tego zimne prosecco, wino musujące pełne orzeźwiających bąbelków.

Gdy na zewnątrz zapanowały ciemności, a kolejka linowa zamarła, skończył się dopływ nowych gości.

Polityka 17.2009 (2702) z dnia 25.04.2009; Ludzie i obyczaje; s. 95
Reklama