Kościół o seksie nie mówi. Kościół o seksie naucza. Stąd przepaść między kaznodziejami a wiernymi. Oni żyją w celibacie, wierni seks praktykują. Ale większym problemem jest raczej język i postawa księży. Język jest zwykle enigmatyczny, postawa wyraża wyższość. Dlatego wierni garną się do duchownych takich jak głośny w mediach zakonnik ojciec Ksawery Knotz, kapucyn. Autor bestsellera „Seks, jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga”.
Knotz wyrasta na kościelnego Starowicza, choć świeccy seksuolodzy niczego nowego z jego dziełka się nie dowiedzą. A w niektórych kwestiach – na przykład antykoncepcji – po prostu by się z Knotzem zgodzić nie mogli. Współczesny seksuolog, tak jak psychiatra czy psychoterapeuta, musi bowiem oddzielić swoje prywatne przekonania, na przykład swoją religię, jeśli jest osobą religijną, od swojej pracy z klientem czy pacjentem, który przecież może jego światopoglądu nie podzielać.
Seksuolog nie może dlatego prawić o grzechu. Nie może mówić, że taki seks jest dobry, a taki zły. Że z prezerwatywą czy gadżetami nie wolno. To nie jego rola. Wolno mu za to przypomnieć, że w seksie jedyną granicą jest niewymuszona zgoda partnera.
Knotz tak nie może. Dopóki pozostaje w zakonie i Kościele jako hierarchicznej instytucji, zarządzanej odgórnie, oczekującej dyscypliny i lojalności, musi przypominać, jaka jest oficjalna nauka Kościoła. I ten warunek spełnia. W żadnym punkcie nie odstępuje od polityki Kościoła w dziedzinie seksu. I robi furorę. Pierwszy nakład wspomnianej książki Knotza rozszedł się w okamgnieniu. Mają być przekłady m.in. na angielski. Brodaty zakonnik po czterdziestce udziela wywiadów prasie masowej i występuje w telewizji.