Mimo kryzysu biura podróży nie narzekają na brak klientów. Po powrocie najwięcej skarg składają turyści z Turcji, Egiptu i Tunezji. Jak uniknąć wakacyjnego rozczarowania i walczyć o swoje prawa?
• Warto sprawdzić, czy biuro widnieje w Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych. Możemy to zrobić w Urzędzie Marszałkowskim lub na stronie Ministerstwa Sportu i Turystyki.
• Nie dajmy się zwieść, że kupowane po atrakcyjnych cenach wycieczki typu last minute odbierają nam pełnię praw konsumenckich. Pod tym względem traktowane są jak wszystkie inne oferty.
• Zwroty w „pobliżu morza” czy „niedaleko” mogą nas skazać na kilkukilometrowe wędrówki na plażę czy do centrum miasta.
• Jeżeli na lotnisku okaże się, że nasz lot jest opóźniony lub odwołany, trzeba udać się do przewoźnika i poprosić o pisemny wykaz naszych praw w znanym nam języku. Dowiemy się z niego, po jakim czasie oczekiwania przysługuje nam ciepły posiłek bądź nocleg w hotelu.
• Mamy 30 dni na złożenie reklamacji w biurze podróży, z którym zawarliśmy umowę, jeśli wycieczka nas rozczaruje.
• Na podstawie tzw. tabeli frankfurckiej np. za nocny hałas możemy ubiegać się o zwrot do 40 proc. kosztów wycieczki, za karaluchy nawet do 50 proc., a jeśli mimo obietnic nie będzie plaży dla nudystów, należy nam się do 20 proc. Ważne, by nasze skargi były poparte konkretnymi dowodami – zdjęciami i spisanymi zeznaniami świadków tych niedogodności.
Warto znać swoje prawa i odważnie o nie walczyć. Ale nie przesadzajmy. Organizatorzy opowiadają, że polscy turyści bardzo często przyjmują postawę roszczeniową.