Archiwum Polityki

Każdy ma coś na sumieniu

Rozmowa ze szwedzkim reżyserem filmowym Janem Troellem, gościem festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu

Janusz Wróblewski: – W swojej twórczości zajmuje się pan opisem burzliwych losów szwedzkiego społeczeństwa na przestrzeni dwóch ostatnich stuleci. Nazywają pana sumieniem narodu. Czy istnieje coś takiego jak specyfika skandynawskiej historii, skandynawskiego losu?

Jan Troell: – Nie jestem umysłem ścisłym. Wybierając tematy do filmów, nie analizuję problemów politycznych czy społecznych w oderwaniu od konkretnego człowieka. Na ogół nie są to moje własne pomysły.

To ciekawe, bo uważa się pana za artystę niezależnego, który nie tylko od 50 lat reżyseruje, ale też robi do swoich filmów zdjęcia, montuje je. I tak się składa, że większość z nich krytycznie się odnosi do przemian zachodzących w pana kraju.

Najlepiej to widać w „Baśniowej krainie” – pełnometrażowym dokumencie, który nakręciłem 21 lat temu właśnie z potrzeby powiedzenia czegoś przykrego o szwedzkim dobrobycie, do czego zainspirowało mnie spotkanie z Rollo Mayem, amerykańskim psychoterapeutą i filozofem. Ale to wyjątek w mojej twórczości.

Wymowa tego dokumentu jest wciąż aktualna?

Sądzę, że tak, dziś jednak nakręciłbym go inaczej. Pokazałbym Szwecję nie z perspektywy wyjałowionych duchowo mieszczan, tylko młodzieży z Afryki, Azji. Kluczowym problemem większości rozwiniętych społeczeństw jest dziś migracja ludności, zderzenie różnych mentalności, kultur, religii, sposobów życia. Skomplikowane, wieloetniczne organizmy trudno nazwać wspólnotami czy narodami w takim kształcie, w jakim je dotychczas znaliśmy. Składają się z gett.

Ksenofobia i rasizm przeszkadzają w integracji?

Przeciętny Szwed ma uprzedzenia i fobie wobec obcych. Z drugiej strony, panuje ogromne zakłamanie, zwłaszcza w mediach, uniemożliwiające otwartą wymianę zdań na ten temat.

Polityka 30.2009 (2715) z dnia 25.07.2009; Kultura; s. 48
Reklama