Archiwum Polityki

Ewenkijskie ścieżki śpiewu

To było za wczesnego Gierka. Miałem wtedy atak jasnowidzenia i przepowiedziałem, że w Polsce są i zawsze będą trzy instytucje niereformowalne: TVP, liga piłki nożnej i stołeczne taksówki. Wykrakałem bezbłędnie. Padali kolejni pierwsi sekretarze PZPR, padła w końcu cała PZPR wyniesiona z Pałacu Kultury i Nauki wraz ze sztandarem. Padły PRL, ZSRR, NRD, RWPG, NSZZ Solidarność też już ledwo ciągnie, bo za dużo pali, a za nią wlecze się tylko PiS z kulawą nogą. Te zaś trzy wrzody są nie do ruszenia i w ten sposób potwierdzają moją dawną siłę Wernyhory. A była to taka siła, że nie w kij dmuchał. Dość tych zachwytów nad samym sobą, omówię krótko trzy końce tego kija. Taxi-mafii wróżę rychły koniec, bo za kilka lat cała Warszawa będzie stała w 24-godzinnym korku bez możliwości odkorkowania.

Piłkarska ekstraklasa, czyli nasze ligowe rozgrywki podwórkowe, rozpoczęły właśnie kolejny sezon, który nikogo nie interesuje, a już szczególnie zawodników. Wiadomo, kto wygra, kto spadnie, i w ogóle wszystko wiadomo, tylko nie wiadomo, jakie kluby biorą udział w tych rozgrywkach, ale to chwyt marketingowy, bo czymś przecież trzeba biednych kibiców zainteresować. Liga naszej piłki nożnej ma się zatem coraz lepiej, bo o jej poziomie decydują od lat największe nogi umysłowe (stąd nazwa dyscypliny). Piłki do gry robi się dziś z tworzyw sztucznych, ale w XX w. szyto je jeszcze ze skóry. Było wtedy wśród bydła takie przekleństwo, gdy krowa chciała dopiec innej krowie, to jej muczała: aby skóra z twego zadka była piłką w polskiej lidze. I tyle na ten temat.

Pozostała jeszcze TVP, o której wspomnę anegdotą. Opowiadał mi Jerzy Pomianowski, że w przedwojennej Polsce wśród starozakonnych bywalców wyścigów konnych (chrześcijanie też tam zresztą przegrywali grube pieniądze) – było takie powiedzenie kwitujące przegraną: farfał dy klaczkes!

Polityka 32.2009 (2717) z dnia 08.08.2009; Na własne oczy; s. 84
Reklama