Archiwum Polityki

Sierpniowe damy

Sierpień był miesiącem mojego miasta. Otwartych kanałów, spalonych tramwajów i samolotów zrzucających bomby. To także grzebanie w pamięci, wspomnienia, spotkania z kombatantami i pytanie: „A jak wam tam było?”. Ano, jakoś.

Pracując przy projekcie Fundacji Feminoteka, dotyczącym życia codziennego kobiet w Powstaniu Warszawskim, miałam okazję porozmawiać z uczestniczkami życia „wtedy”. Alicja Kubecka, Barbara Tyc, Teresa Bojarska, Barbara Malinowska. Zawsze eleganckie, rozgadane, z ciasteczkami na talerzyku, z herbatką. Krzyczą na nas „macie to wszystko zjeść, nie możecie być głodne”. Wchodzimy z kamerami do ich wysprzątanych domów, rozkładamy te kable, światła. One onieśmielone „oj, ja się do filmu nie nadaję”. Ale już poprawiają włosy, już się przysposabiają. Siadają. A może wam, dziewczynki, jeszcze co dać do jedzenia. Może wy głodne. Znowu jeść, jak u babci. Tachacie te ciężkie sprzęty, bidulki. I rzeczywiście, te trzydziestoletnie dziewczynki wyglądają na sto razy bardziej zmęczone życiem niż łączniczki, sanitariuszki, szyfrantki.

A tymczasem już babcie opowiadają: otóż to było tak, że kazali mi się po dwóch dniach wrócić do domu. Dowódca mówi „nie ma sensu tu siedzieć, nic się nie dzieje”. Nie wiem, dla mnie to walki w mieście trwały już trzy dni, buchało, szumiało, ale on mówi, że nie – do domu. Poszłam więc na Koszykową, akurat matki nie było w domu. Wzięłam z szafy pierwszą lepszą bluzkę i poleciałam do kolegów, w okolice Olesińskiej. No, ale ta bluzka to była taka z bufkami, niebieska w kwiaty. Jak ja się jej potem przez cały miesiąc wstydziłam!

W kwiaty! Na powstanie! Cała reszta jakoś normalnie ubrana, w drelichy, nawet białe koszule. Tylko ja w tych kwiatach jak na imieniny. Nie wiem, to było niepoważne.

Polityka 36.2009 (2721) z dnia 05.09.2009; Kultura; s. 49
Reklama