Archiwum Polityki

Wrzący gulasz

Najnowsza wojna dwóch dunajskich republik, Słowacji i Węgier, nie ograniczyła się – jak każe tradycja – do wymiany salw dyplomatycznych. Tym razem poleciały koktajle Mołotowa, był też

Obie organizacje – Unia Europejska i NATO – jak ognia unikają angażowania się w stary, zapiekły i niezrozumiały dla zewnętrznych obserwatorów konflikt między Węgrami a Słowakami. Nawet mediować za bardzo nie chcą, pewnie z ostrożności, żeby się nie ładować w niekończące się, środkowoeuropejskie żabio-mysie wojny. Spór ten bowiem podzwania na kilometr dziewiętnastowiecznym nacjonalizmem – i nic dziwnego, bo właśnie w tamtym stuleciu ma swoje korzenie. Oba kraje i oba społeczeństwa mają kłopot, żeby się ze swoimi traumami i kompleksami uporać. A politycy po obu stronach granicy te emocje traktują jak niewysychający i łatwo dostępny zdrój punktów procentowych w sondażach popularności.

Tym razem zaczęło się po stronie słowackiej. Rząd w Bratysławie, złożony z lewicowych populistów i nacjonalistów, wysmażył nowelizację ustawy o języku państwowym. Mniejszość węgierska (10 proc. obywateli kraju!) poczuła się zagrożona. Przepisy dotyczące języka państwowego to w dobie globalizacji żadna sensacja – w Polsce też jest ustawa o języku narodowym. Jednak Słowacja jest jedynym w naszym regionie krajem wielonarodowym, co więcej – bardzo młodym, bo powstała w 1993 r. W kioskach Bratysławy od zawsze leżą obok siebie gazety w kilku językach i nikogo to nie dziwi. Nie dziwi też w tej sytuacji, że kwestia języka narodowego budzi emocje. Tuż po podziale Czechosłowacji ministerstwa musiały walczyć o to, aby na jogurtach produkowanych przez międzynarodowe korporacje pojawiły się słowackie napisy – dotąd były tylko po czesku.

Gumowa ustawa

Czeski i słowacki są przynajmniej do siebie zbliżone, dużo gorzej jest ze zrozumiałością węgierskiego. Cały pas wzdłuż południowej granicy mówi i pisze właśnie w tym języku, ogląda budapeszteńską telewizję, posyła dzieci do węgierskojęzycznych szkół.

Polityka 37.2009 (2722) z dnia 12.09.2009; Świat; s. 98
Reklama