Archiwum Polityki

Wróżba z kurzych wątróbek

Hubert Klimko-Dobrzaniecki, Rzeczy pierwsze, Znak, Kraków 2009, s. 104

Brać się za pisanie powieści autobiograficznej ledwie przekroczywszy czterdziestkę? Ktoś mógłby posądzić pisarza o nagłe, niczym nieuzasadnione uderzenie wody sodowej. Nic z tych rzeczy – autor „Wariata” po raz kolejny przychodzi do czytelników z ironiczno-groteskową, choć mocno osadzoną w rzeczywistości opowieścią, w której wątki autobiograficzne są zdecydowanie bardziej wyeksponowane niż w poprzednich. Choć w „Rzeczach pierwszych” mamy do czynienia z autobiografią zaiste przewrotną, o czym świadczy już otwierający tom tekst „Czterdziestka”, w którym Klimko-Dobrzaniecki przedstawia trzy odmienne, mocno zwariowane wersje wydarzeń towarzyszących swoim narodzinom. „Rzeczy pierwsze” są powieścią w opowiadaniach, ukazującą historię Huberta od narodzin w Bielawie aż po czasy wiedeńskie. Hubert jest łazikiem-wagabundą, pakującym się w najdziksze afery. W trudzie i znoju, przemierzając Polskę, Niemcy czy Anglię, próbuje zbliżyć się do „prawdy o rzeczach zasadniczych”. To nie jest łatwe, co potwierdzają losy Huberta, który testuje rozmaite wersje pomysłu na życie. Niby szuka stabilizacji, ale wciąż przed nią umyka, o czym mówi mu wprost wiedeński psychoanalityk. I właściwie dobrze (dla czytelnika), że ucieka, bo dzięki temu kolekcjonuje niebanalne, dziwaczne, pełne śmieszno-gorzkiego humoru, a przy tym zajmujące opowieści. Bywają ludzie, którzy permanentnie doświadczają „dziwności istnienia”. Taki właśnie jest ten bohater.

Ostatnio słyszy się często, że literatura powinna służyć czemuś, wikłać się w polityczne awantury. Nowa książka Klimko-Dobrzanieckiego udowadnia, że w gruncie rzeczy w prozie najważniejsza jest opowieść.

Polityka 40.2009 (2725) z dnia 03.10.2009; Kultura; s. 56
Reklama