W swojej najnowszej powieści Hubert Klimko-Dobrzaniecki przedstawia kawał XX-wiecznej polskiej historii widzianej z perspektywy zwykłego bohatera.
Nieduża (i jedna z najlepszych) powieść Huberta Klimko-Dobrzanieckiego jest z ducha Bernharda, i to nie tylko dlatego, że rozgrywa się w Wiedniu.
Grecki pisarz próbuje odtworzyć losy swoich rodziców, którzy mieszkali długo w Polsce, ale się tu nie zakorzenili.
Syndrom sztokholmski to stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Tyle naukowa definicja. Życie jednak pokazuje, że syndrom nie jest wyłącznie domeną ofiar terrorystów.
Miesiąc temu, podczas przeprowadzki, odnalazłem w jednym z zakurzonych kartonów stary zeszyt. Nie mam pojęcia, jak się tam znalazł i dlaczego. Jedno jest pewne, zeszyt należy do mnie i jest zbiorem zapisków z lekcji przysposobienia obronnego.
Mundial znowu bez Polski. Ktoś kiedyś zastanawiał się na łamach dużej gazety, dlaczego w państwie liczącym 37 mln obywateli są trudności ze znalezieniem 11 facetów dobrze kopiących okrągły przedmiot obszyty skórą. No nic, ufam, że powrócą czasy świetności, bo przecież nie zawsze było źle. Kiedyś było nawet bardzo dobrze.
W 2003 r. opublikowałem zbiór debiutanckich opowiadań. Koszty druku pokrył z własnej kieszeni pewien austriacki biznesmen polskiego pochodzenia.
Druga wojna światowa w pamięci Europejczyków jest okrutnym śladem, koszmarem, który zabrał miliony istnień ludzkich. Ale czy wszędzie tak było? Czy wszystkie kraje europejskie straciły, czy wszystkie z nich poddały się Hitlerowi lub Stalinowi?