Archiwum Polityki

Pejzaże bezdomności

Rumuni zareagowali na wiadomość, że Herta Müller otrzymała Nagrodę Nobla podobnie jak my kiedyś na nagrodę dla „naszego Grassa”. Czyż niemieckojęzyczna pisarka urodzona w Rumunii nie

Co prawda rumuński nacjonalista Cristian Tudor Popescu z całym cynizmem szydzi, że właściwie na tego Nobla zapracował Ceausescu, bo tak długo dręczył kraj, a jego Securitate prześladowało Hertę Müller, że w końcu wyszedł z tego literacki Nobel. Niemniej krytyk Caius Dobrescu wyrąbał: to nauczka dla rumuńskich pisarzy, że sami nie uporali się z rumuńską przeszłością. Powinni z Herty brać przykład.

W Niemczech również reakcje są dwojakie. Najpierw było zdumienie i entuzjazm. Czyżby sprawdziła się przepowiednia Marcela Reich-Ranickiego, że po zjednoczeniu literatura niemiecka będzie potęgą światową? I tak, i nie.

To nie jest wielka pisarka – napisała „Süddeutsche Zeitung”. Ale musimy się wreszcie przyzwyczaić, ciągnął Thomas Steinfeld, że Akademia Szwedzka nie nagradza największych pisarzy, lecz konsekwentnie realizuje własną strategię wprowadzania do literatury światowej pewnych regionów i doświadczeń, które nie powinny być wypierane ze świadomości. Zarówno poprzez Doris Lessing, jak i Jean-Marie Le Clézio, a obecnie Hertę Müller – nagrodzono pisarzy integrujących różne regiony i mieszkańców „międzyświatów”.

Wszystkie powieści Herty Müller są związane z Banatem, niemieckojęzyczną enklawą w Rumunii. Wioska i doświadczenie dyktatury w czasach zimnej wojny, prześladowania na styku dwóch czy nawet trzech kultur: rumuńskiej, węgierskiej i niemieckiej są jej tematem. Jednak dla urodzonej w 1953 r. pisarki punktem odniesienia nie jest dawna habsburska Europa Środkowa, do której tęsknili Syörgy Konrád i Milan Kundera, lecz wojenny i powojenny los banackich chłopów. Jej dziadek był przed wojną zamożnym kupcem i rolnikiem. Po wojnie wywłaszczona rodzina żyła w biedzie. Ojciec Herty – w czasie wojny żołnierz Waffen SS – był kierowcą ciężarówki, a matka kilka lat spędziła w radzieckim gułagu.

Polityka 42.2009 (2727) z dnia 17.10.2009; Ludzie i obyczaje; s. 115
Reklama