Już pod koniec listopada rozpoczęła się globalna kampania „Make Amazon Pay” („Zmusić Amazon do płacenia”), wspierana przez lewicowych polityków i aktywistów. Na jej start wybrano piątek 27 listopada, Black Friday, największe szaleństwo zakupów i promocji. Tego dnia ruszyły protesty, a związki zawodowe opublikowały listę 25 żądań, m.in. podwyżek dla pracowników magazynów giganta e-commerce.
Czytaj też: Amazon, Allegro i Ali Express. Konkurencja się rozkręca
Amazon w pandemii zarabia więcej
Kilka dni temu media upubliczniły list otwarty skierowany do Jeffa Bezosa, prezesa firmy i najbogatszego człowieka na świecie według rankingu agencji Bloomberg. 401 polityków i aktywistów, w tym Jeremy Corbyn z Partii Pracy czy były grecki minister finansów Janis Varufakis, napisało, że „dni bezkarności giganta e-commerce minęły”.
Sygnatariusze listu zobowiązali się wspierać kampanię „Make Amazon Pay” w krajowych instytucjach politycznych, podkreślili też, że pandemia przyniosła firmie spektakularne zyski – przeniesienie handlu do sieci dało jej 37-proc. wzrost przychodów w trzecim kwartale roku (w porównaniu do 2019). W liczbach to aż 96,1 mld dol. Sam Bezos na początku listopada sprzedał część akcji Amazona o wartości 3 mld dol., pozostawiając do swojej dyspozycji pakiet 10 proc. Jego osobisty majątek szacuje się na 191 mld dol.