Ubrany w czarny garnitur Sławomir Mrożek, zamyślony spaceruje samotnie po warszawskiej plaży. W tle tłum zadowolonych plażowiczów i monumentalna, jakby odrealniona bryła Pałacu Kultury. Takie zdjęcie ukazało się w grudniowym numerze „Polski” z 1962 r. Kilka miesięcy później twórca „Tanga” na stałe wyemigrował z kraju.
Nie tylko ta fotografia z reportażu okazała się profetyczna. Na innych (autorstwa Ireny Jarosińskiej) Mrożek błądzi po pozbawionych jakiejkolwiek roślinności hałdach piasku lub rysuje na płocie małego ludzika i coś, co przypomina sztachety, ale też kreskowy sposób, w jaki więźniowie odznaczają kolejne dni odsiadki. A dodatkowego smaczku, w świetle nieodległych wyborów artysty, dodaje tytuł artykułu (autor Konstanty Puzyna) „Sławomir Mrożek, logik”. Czyli ten, który logicznie myśli. A także fakt, że tekst ukazał się w miesięczniku służącym promocji w świecie tego, co w kraju najlepsze. W tym przypadku w wersji dystrybuowanej w Europie Zachodniej. Takich ciekawostek na wystawie „»Polska« na eksport” w warszawskiej galerii Zachęta (kuratorki Karolina Puchała-Rojek i Marta Przybyło) znaleźć można więcej. Ale niezależnie od nich najbardziej intrygujące wydaje się pytanie: w jaki sposób Polska Rzeczpospolita Ludowa chciała zaprezentować się światu? Czym pochwalić? Czym zaimponować?
Przez różowe okulary
Miesięcznik „Polska” to nie było byle jakie wydawnictwo. To był wręcz prasowy koncern, ogromne przedsięwzięcie uruchomione do kreowania wizerunku kraju na świecie. W szczytowym momencie pismo miało dziesięć wersji językowych (w tym niskonakładową polską), współpracowało z nim 200 fotografów, w tym takie gwiazdy, jak Tadeusz Rolke, Eustachy Kossakowski, Zofia Rydet, Marek Holzman.