Seul, stolica Korei Południowej, to licząca 10 mln mieszkańców metropolia i ośrodek 25-milionowej aglomeracji. Okres najszybszego rozwoju przypadł na lata, kiedy w modzie jeszcze było przecinanie miast trasami szybkiego ruchu. Koreańczycy, słynący z zamiłowania do długoterminowego planowania, budowali miejskie autostrady z rozmachem, przewidując, że konsekwencją rozwoju gospodarczego i wzrostu zamożności będzie wzrost liczby samochodów.
Ofiarą takiej filozofii rozwoju padła płynąca przez miasto rzeczka Cheonggyecheon, która przez długi czas pełniła funkcję miejskiego ścieku. W latach 70. problem dosłownie zamknięto, skrywając strumień pod kolejną autostradą. Wraz z nadejściem XXI w. ujawniły się nowe potrzeby mieszkańców, którzy już mniej skwapliwie patrzyli na samochody oznaczające piekło metropolitalnego życia i coraz bardziej tęsknili do przestrzeni sprzyjającej rekreacji, spotkaniom, oddechowi.
Potrzebę tę odkrył Lee Myung-bak i włączył do programu walki o fotel burmistrza Seulu. Obiecał, że po zwycięstwie zlikwiduje autostradę i uwolni Cheonggyecheon wraz z jej brzegami, które staną się miejskim parkiem. Jak obiecał, tak uczynił – w latach 2002–05 rzeka wróciła na powierzchnię, stając się osią blisko 6-kilometrowego parku miejskiego. Początkowa krytyka za nadmierne koszty wkrótce ustąpiła przed miejską dumą, którą z kolei szybko wsparły konkretne efekty zmiany.
Wyspa ciepła, jaką były okolice autostrady, zamieniła się w klimatyzator obniżający temperaturę w bezpośrednim sąsiedztwie parku nawet o 5 st. C, zmniejszyło się zanieczyszczenie powietrza mikropyłami, zwiększyła o kilkaset procent bioróżnorodność. Każdego dnia park odwiedzają dziesiątki tysięcy mieszkańców, a wzrost wartości nieruchomości przełożył się na impuls ekonomiczny dla Seulu.