Studenckie papiery
Dzieje tygodnika „itd” – na studenckich papierach
Miałam szczęście. W stanie wojennym po 13 grudnia 1981 r. pozbawiona pracy w „Sztandarze Młodych”, pomyślałam: będę musiała ogryzać korę. Aż tu nagle, w maju 1982 r. dostałam wiadomość: odwieszono „itd”, Aleksander Kwaśniewski, naczelny tygodnika, lubi moje wywiady ze „Sztandaru” i chce mnie do zespołu.
Pamiętam to spotkanie w redakcji „itd” przy Wroniej. Nieduży pokój w obskurnym budynku, za biurkiem młody, atrakcyjny mężczyzna. Uśmiechnięty. Marynarka w pepitkę, niebieska koszula, dżinsy: – Mówimy tu sobie po imieniu, nie ma działów ani kierowników. Nie pytał mnie o poglądy, nie określił granic, w jakich można się poruszać w „itd” pod jego kierownictwem.
Tygodnik, tak jak wszystkie media, film, teatr, widowiska i wydawnictwa, podlegał cenzurze. Naczelni próbowali ratować zdjęte artykuły, tytuły, zdjęcia. Czasami z sukcesem. Nie łudziliśmy się, że pracujemy w wolnych mediach, ale staraliśmy się mówić prawdę o świecie, w jakim żyjemy, a przynajmniej o jego fragmentach.
Start po Odwilży
„itd” wychodziło w latach 1960–90. Wystartowało już po „odwilży” gomułkowskiej i żyło do końca epoki komunistycznej w Polsce. Było pismem Zrzeszenia Studentów Polskich (potem SZSP i znowu ZSP) skierowanym do młodej inteligencji. Tytuł i formułę tygodnika wymyślił publicysta Stefan Bratkowski. Adres „itd” był wtedy najlepszy z możliwych: Ordynacka 9, serce stolicy, pięć minut od Uniwersytetu Warszawskiego. Tu się krzyżowały drogi karier działaczy studenckich, nurtów w sztuce, trendów w modzie i dziennikarskich ambicji. Trzy pokoje użyczyła redakcji Rada Naczelna ZSP. Dziennikarzom doskwierała jednak ciasnota, dlatego spotkania odbywali w kawiarni Mazovia, też przy Ordynackiej.