Każdego roku ukazuje się na świecie przynajmniej kilka artykułów naukowych, których autorzy dochodzą do wniosku, że do naszej strefy klimatycznej wiosna przychodzi coraz wcześniej. Najnowszy przykład to praca opublikowana w marcu na łamach prestiżowego czasopisma „Proceedings of the Royal Society B”, wydawanego przez szacowne Royal Society of London. Grupa badaczy z University of Cambridge, której liderowali Ulf Büntgen i Tim Sparks, przekopała się przez kroniki prowadzone w Wielkiej Brytanii od ponad 200 lat i porównała je z wynikami obserwacji z ostatnich dekad. Pod uwagę wzięto blisko 400 gatunków roślin, a wniosek brzmiał: wiosna zjawia się dziś w Wielkiej Brytanii średnio o miesiąc wcześniej niż w połowie lat 80. XX w. Badacze sprawdzili też, jak zmieniały się temperatury powietrza i opady atmosferyczne w tym czasie. Jak łatwo się domyślić, stwierdzili, że wiosenne przyspieszenie kwitnienia roślin było silnie skorelowane ze wzrostem średnich temperatur dobowych w porze zimy i wczesnej wiosny. Przy okazji Büntgen i Sparks przejrzeli literaturę naukową z innych krajów europejskich, a także z USA, Kanady, Japonii i Chin. Wszędzie odkryli podobny trend fenologiczny.
Czym jest fenologia? To cykliczne zmiany zachodzące w przyrodzie ożywionej uwarunkowane klimatem. Wiosną na roślinach pojawiają się pąki, z których rozwijają się liście i kwiaty, lato to czas owocowania, jesień – zrzucenia liści, a wcześniej zmiany ich barwy. Zimą natomiast rośliny odpoczywają. Mieszkańcy naszych lasów, łąk, parków i ogrodów mają, tak jak ludzie, swój własny kalendarz. Na podstawie sygnałów docierających z otoczenia wybierają optymalny dla siebie moment rozpoczęcia wegetacji. Kluczowe znaczenie mają takie bodźce, jak długość dnia, opady deszczu, ale przede wszystkim – średnia temperatura dobowa.