Kwestia kochliwości, czyli co sprawia, że jedni zakochują się łatwiej niż inni
Dlaczego niektórzy są bardziej kochliwi?
Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 21. „Wszystko o miłości”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.
***
Stan zakochania, nie tylko w sztuce i w literaturze, ale również w psychologii, identyfikowany jest jako pewien rodzaj zmienionego stanu umysłu, który przypomina nieco – nieelegancko rzecz ujmując – stan szaleństwa. Myśli nieustannie krążą wokół ukochanej osoby, co kojarzy się z intruzywnym nawracaniem wspomnień, obecnym choćby w zaburzeniu po stresie traumatycznym. Wszystko, co się z tą osobą wiąże, przyciąga uwagę w taki sposób, jak w przypadku zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Sam przedmiot pożądania ulega odrealnieniu – idealizacji. Dodać do tego należy silną huśtawkę emocji – od euforii po rozpacz, przy czym siła obu tych afektów może być naprawdę duża. Badacze podkreślają także, że istotnym doświadczeniem związanym z byciem zakochanym jest utrata kontroli – człowiek nie panuje nad swoimi myślami, emocjami i reakcjami w kontakcie z interesującą go osobą. Silne reakcje fizjologiczne mogą pojawić się zresztą nie tylko w jej obecności, ale już pod wpływem mówienia czy myślenia na jej temat. Krótko mówiąc, są trzy składniki tego stanu:
• poznawczy – obsesyjne myśli, idealizowanie;
• emocjonalny – radość na myśl o spotkaniu z obiektem uczuć, rozpacz na myśl o braku wzajemności, poczucie niepewności i zagubienia;
• fizjologiczny – wzrost pobudzenia, który może stać się nadmierny, gdy czerwienimy się i nie potrafimy w obecności ukochanego czy ukochanej wykrztusić z siebie słowa.