Co czwarty dorosły mieszkaniec Polski w jakimś momencie życia doświadcza poważnych problemów psychicznych, diagnozowanych m.in. jako depresja i inne zaburzenia nastroju, fobie, lęk uogólniony, napady paniki, uzależnienia. Takie wnioski wynikają z pierwszych zakrojonych na szeroką skalę, zgodnych z metodologią Światowej Organizacji Zdrowia badań, przeprowadzonych kilka lat temu przez Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, Akademię Medyczną we Wrocławiu oraz Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny. Pojawienie się objawów zaburzeń psychicznych kojarzy się zwykle z niedawnymi wydarzeniami, jak rozpad małżeństwa, utrata pracy, mobbing czy wypadki losowe. Jednak ich źródła leżą głębiej – w instrukcji obsługi życia, którą ludzki umysł tworzy w dzieciństwie.
Powroty zbędne i konieczne
Najważniejsze passusy tej instrukcji na ogół przekazują dzieciom rodzice. Niestabilność, emocjonalna lub fizyczna nieobecność, nadopiekuńczość, przemoc werbalna bądź cielesna – katalog matczynych i ojcowskich zaniedbań jest obszerny. Podobnie – wykaz problemów, z jakimi borykają się osoby, które wyniosły z rodzinnych domów niezdrowe przekonania dotyczące siebie, innych oraz życia, jakimi są m.in. poczucie własnej bezwartościowości, nieufność, skłonność do wycofywania się bądź reagowania agresją (szeroko o tym pisze amerykańska psychoterapeutka Susan Forward w słynnej książce „Toksyczni rodzice”, którą recenzujemy w dalszej części pomocnika).
Rodzicielskie instrukcje niedostosowane do realiów biologicznych i społecznych niekoniecznie prowadzą do rozwoju konkretnych zaburzeń psychicznych – częściej chyba przyczyniają się do trudności w stworzeniu satysfakcjonujących relacji, nadmiernego bądź niedostatecznego angażowania się w pracę, nieumiejętności odróżniania tego, co realne, od tego, co wyobrażone bądź wirtualne, do pogrążania się w poczuciu winy bądź straty czy do nieokreślonego braku zadowolenia z życia.