Portret polityka. Odc. 12
Javier Milei i jego cud gospodarczy. Jak naprawił Argentynę w dwa lata i wygrał wybory
Javier Milei, prezydent Argentyny, właśnie wrócił z dalekiej podróży. Niewiele brakowało, a prowadzony przez niego jeden z najbardziej radykalnych – a tym samym ciekawych – eksperymentów społeczno-ekonomicznych ostatnich lat by zbankrutował. Nie stanie się tak, bo 26 października partia Mileia niespodziewanie i wyraźnie wygrała częściowe wybory parlamentarne.
Dlaczego ta Argentyna jest tak ważna dla reszty świata? Bo Argentyna jest bardziej. Jest bardziej zadłużona, ma bardziej skomplikowany system podatkowy i głębsze problemy strukturalne. Dlatego wiele zachodnich demokracji – w tym Polska – może patrzeć na Argentynę jak na przerysowaną karykaturę wszystkich własnych problemów. A na samą rewolucję Mileia – jak na radykalne środki naprawcze. I sprawdzić, co działa, ucząc się na cudzych błędach.
Milei jest wystarczająco „szalony” (tak brzmi tytuł jego biografii), aby realizować tak radykalne plany zgodnie z ideą anarchokapitalizmu. Dlaczego przyzwyczajeni do rozbudowanego państwa socjalnego Argentyńczycy zaufali mu już po raz drugi? Wydaje się, że nie tylko z powodu historycznego kryzysu, w jakim znalazła się Argentyna za sprawą jego socjalistycznych poprzedników. Ale może również dlatego, że potraktował ich jak dorosłych. Nie obiecywał kolejnych transferów socjalnych, na które Argentyny nie stać. Powiedział Argentyńczykom, że reformy muszą boleć, i znów wygrał. To też nauka dla naszych cyników u władzy.