Pomocnik Historyczny

„To nasz!”

Codzienne życie Polaków na Wyspach

Polscy żołnierze czekają z dziewczętami na rozpoczęcie balu w Blackpool, 1943 r. Polscy żołnierze czekają z dziewczętami na rozpoczęcie balu w Blackpool, 1943 r. Getty Images
Swoi wśród obcych, czyli życie codzienne Polaków na Wyspach.
Porucznik nawigator Zbigniew Duńczewski i porucznik pilot Zdzisław Hirsz z 304. dywizjonu bombowego spacerują po londyńskim Piccadilly Circus na przepustce, 1942 r.BEW Porucznik nawigator Zbigniew Duńczewski i porucznik pilot Zdzisław Hirsz z 304. dywizjonu bombowego spacerują po londyńskim Piccadilly Circus na przepustce, 1942 r.

Pierwsze wrażenie. „Nasz masowy przyjazd do Anglii wcale Anglików nie zdziwił, nie speszył ani nie zaskoczył, w kilku godzinach mieliśmy wszystko, a na drugi dzień już byliśmy starzy znajomi, bo każdy Anglik czy Angielka witali nas z uśmiechem, jak starych znajomych” – kiedy te słowa pisał w 1941 r. mechanik 316. dywizjonu myśliwskiego warszawskiego Stefan Małecki, groźba niemieckiej inwazji została już odsunięta.

Początkowo Polacy na Wyspach często oceniali brytyjskie przygotowania do obrony krytycznie, jak Janusz Meissner: „Gdy przybyliśmy do W. Brytanii w czerwcu 1940 r., po Dunkierce i załamaniu się Francji, naiwność Anglików i Szkotów po prostu odbierała nam resztki nadziei na to, że ta wyspa zdoła się obronić przed Niemcami”. Kiedy na przełomie lat 1939/40 podjęto formowanie polskich jednostek lotniczych w Wielkiej Brytanii, na bazę Polaków wyznaczono lotnisko Eastchurch, położone na wschód od Londynu w ujściu Tamizy. Ten i inne ośrodki koncentracji znajdowały się w strefie działań wojennych, co wpływało na morale żołnierzy. Mjr Jakub Kosiński, pochodzący z podwarszawskiej ziemiańskiej rodziny, spisał wrażenia z pierwszych dni pobytu na Wyspach, m.in. stacjonowanie pod Gloucester: „Nad naszym obozem codziennie przelatywały niemieckie samoloty, tak w dzień, jak i w nocy (…). Wielu z naszych żołnierzy po ostatnich swoich przejściach nie wytrzymywało nerwowo ciągłych alarmów, uciekali z obozu przez okalający go płot do zagajników znajdujących się w sąsiedztwie. Było to trochę przykre, gdyż żołnierze angielscy zachowywali się spokojnie, siedząc w tym czasie w barakach. Ale oni jeszcze do tej pory nie wiedzieli, co to jest bombardowanie”.

Kosiński przyglądał się też codziennemu życiu Wyspiarzy: „Chodząc na spacery poza obóz, oglądałem przedmieścia Gloucester i okoliczne wioski.

Pomocnik Historyczny „Lotnicy” (100139) z dnia 28.10.2018; Konteksty; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "„To nasz!”"
Reklama