Styl elżbietański
Styl elżbietański: konserwatywny i godny. Zdarzali się trendsetterzy
Styl elżbietański. Ubiór królowej nie jest po prostu ubiorem – mawiała Margaret MacDonald, niania, a później główna garderobiana Elżbiety II. Nadążanie za modą lub choćby tylko interesowanie się nią – zdaniem konserwatywnej Szkotki – było poniżej królewskiej godności. Toteż królowa nie śledziła mody, poświęcała jednak sporo uwagi swej garderobie i przykładała dużą wagę do własnego wizerunku.
Stawiała na stroje ponadczasowe, mieszczańskie i raczej pozbawione finezji. Za to dostojne. W każdej sytuacji musiała wyglądać perfekcyjnie. Dbała o to od 2002 r. kolejna garderobiana, Angela Kelly. Ubiór monarchini był krojony tak, by jej sylwetka – miała 162,5 cm – wyglądała na wyższą. Suknie i kostiumy szyte były z naturalnych tkanin dobranych kolorem i fakturą oraz – koniecznie! – odpornych na gniecenie. W obrąbek spódnic wszywano ciężarki, żeby figlarny wiatr nie uniósł ich zbyt wysoko. W ostatnich latach królowa stawiała na neonowe barwy. Czyniły ją widoczną w tłumie, a jednocześnie energetyczność kolorów odejmowała wiekowej kobiecie kilka ładnych lat.
Kapelusze – najczęściej od Fredericka Foxa i Simone Mirman oraz od 2014 r. od Rachel Trevor-Morgan – były niewysokie i nie nazbyt strojne, by nie przeszkadzały przy wysiadaniu z samochodu. Ich ronda nie mogły zasłaniać twarzy. Buty – na średnim półsłupku, zamawiane od dziesięcioleci w firmie Anello & Davide, przybierały kształt stopy, nie tylko stojąc na prawidłach, ale przed założeniem były dodatkowo rozchadzane przez osobę z personelu. Torebki, od Launer & Co – najchętniej modele diva i traviata – musiały komponować się z butami i strojem. Nieodzowne były też cieliste rajstopy i białe, czarne albo rude rękawiczki, od lat szyte przez Cornelia James Ltd.