Kto nie chce, żeby internet zmonopolizowało kilku amerykańskich gigantów, powinien trzymać kciuki za Komisję Europejską. Tylko ona może zmusić Google i spółkę do ustępstw.
Zdjęcia wiślanych brzegów i okalającej je przyrody znajdą się w zasobach popularnego projektu Google.
To nie serwis jako taki pogarsza nasze samopoczucie. Tylko uleganie pewnej konkretnej pokusie, na którą nas wystawia.
Sprawa długo jeszcze będzie dyskutowana przez prawników, bo ma charakter precedensu. W Polsce zaś istotą problemu jest odpowiedzialność za publikowane treści.
Nieruchomości, dobra materialne – to nie wszystko, co zostawiamy na tym świecie. Jest jeszcze internet. A w nim sporo śladów naszej obecności.
Amerykańscy giganci internetowi nie przejmują się lokalnymi przepisami ani podatkami. To ostatnia chwila, by ich utemperować, zanim zmonopolizują sieć. Polska właśnie podejmuje nieśmiałą próbę.
Margrethe Vestager stała się postrachem wielkich koncernów. Od Apple żąda miliardów euro zaległych podatków, a od Google ustępstw wobec konkurentów.
Po wieloletnich badaniach własnych pracowników Google znalazło zaskakującą odpowiedź na pytanie, jak stworzyć zespół idealny.
Limit znaków niektórym wydawał się za bardzo rygorystyczny. Ale czy nie o to chodziło na Twitterze?
Przeglądarka lubi zmylić. Jeśli więc wstukamy w klawiaturę te konkretne frazy, internet zaprowadzi nas do miejsc, których z różnych względów wolelibyśmy unikać.