Betonowa atrapa Tupolewa stanęła w Kałkowie-Godowie (Świętokrzyskie). Odsłonięty w niedzielę pomnik katastrofy smoleńskiej znajduje się u podnóża Golgoty – Martyrologium Narodu Polskiego.
W przyszłym roku w 137 krajach, w 37 wersjach językowych, będzie można zobaczyć film o katastrofie smoleńskiej, produkowany na zlecenie National Geographic Channel. Choć jeszcze nie ma scenariusza, już został oprotestowany.
Tym razem udało się bez mowy nienawiści. Przynajmniej rano, kiedy kwiaty smoleńskie składali w Warszawie PiS-owcy (to rutyna), a niezależnie od nich dwa VIPy rosyjskiej piłki nożnej.
Większość Polaków żyje już rozpoczynającymi się za dwa dni mistrzostwami Euro 2012, ale prawicowe media nie odpuszczają: dzień bez jakiejś sensacji związanej z katastrofą smoleńską byłby dniem straconym.
Amerykański profesor Wiesław Binienda, autor prywatnej symulacji katastrofy smoleńskiej, wyjechał z Polski ze współczuciem. Dla zmuszonych tu żyć.
Zamach w Smoleńsku jest już tak pewny, że teraz to Donald Tusk musi udowodnić, że go nie było, a on sam jest niewinny.
Do sporu o przyczyny i okoliczności katastrofy smoleńskiej coraz głośniej przyłączają się naukowcy różnych dziedzin. Jak należy rozumieć ich postulaty?
Najważniejszy w końcu okazał się wrak. Ważniejszy niż pamięć o tych, którzy dwa lata temu zginęli, niż żałoba i żal, może nawet ważniejszy niż ów Wielki Projekt Polska, który Jarosław Kaczyński próbował przedstawić 10 kwietnia.
Ruchy i organizacje stawiające sobie za cel krzewienie myśli i kontynuację dzieła prezydenta Lecha Kaczyńskiego trudno zliczyć. Mają tę przewagę nad partiami, że finansować je może każdy i bez ograniczeń. Chociaż większość z nich to tak naprawdę przybudówki PiS.
Zwykło się mawiać, że im dalej w las, tym więcej drzew. Wydaje się jednak, że nam przydarza się właśnie sytuacja odwrotna – im dalej w las, tym mniej drzew.