Bilans ofiar wypadków na przejazdach kolejowych jest w tym roku wyjątkowo tragiczny. Sprawcami prawie wszystkich są kierowcy. Ale zarządcy dróg nie chcą płacić za poprawę bezpieczeństwa, bo według przepisów przejazdy to kolejowa działka.
W ostatnich miesiącach cudem udało się uniknąć kilku katastrof kolejowych. Maszyniści jeżdżą bez właściwego nadzoru, a prace nad zapewniającym bezpieczeństwo automatycznym systemem kontroli ruchu stanęły. I mogą już nie ruszyć.
Kolej to najbardziej podatny na niebezpieczne ataki środek transportu, a skala zagrożenia będzie rosła.
Pociągi są coraz szybsze, ale czy idzie za tym odpowiednie zaawansowanie systemów ich bezpieczeństwa? Niekoniecznie.
Do katastrofy pod Szczekocinami nie doszłoby, gdyby nie błędy dyżurnych ruchu - napisali autorzy raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych w rok po zderzeniu pociągów, w wyniku którego zginęło 16 osób, a około stu zostało rannych. Jak to możliwe, że pracownicy nie potrafili obsługiwać podstawowych w swojej pracy urządzeń?
O godz. 21.23 dyspozycyjna Angelika W. wbiła Intercity nr 1403 w tył osobowego nr 7717. Jej partnerka na zmianie, Janina N., uciekła. Przyczyn katastrofy było kilka. W tym zwykły pech.
W miejscowości Studenka pociąg z prędkością 120 km/h uderzył w most. Siedem osób zginęło.