Archiwum Polityki
Kto smaruje
Dwadzieścia lat temu ambasador, radca handlowy i przedstawiciel Polskich Linii Oceanicznych w stolicy Tanzanii, Dar es-Salaam, zwrócili się do Warszawy o zgodę na dawanie łapówek. Statki PLO stały bowiem na redzie tygodniami - dzienny koszt około 5 tys. dolarów - a statki ZSRR, NRD (były takie państwa), nie mówiąc już o zachodnich, wchodziły do portu niemal z marszu. Po dłuższym czasie przyszła odpowiedź: łapówki można wręczać, ale komisyjnie. Śmiechu było co niemiara.
Roman Strzemiecki
8.08.1998