Wojny polsko-moskiewskie miały długą historię od zawarcia unii polsko-litewskiej w 1385 r. Po śmierci paranoicznego cara Iwana IV Groźnego ziemie moskiewskie ogarnął kryzys zwany Wielką Smutą. Zaczęła się ona od zagadkowej śmierci 9-letniego syna Iwana, Dymitra, który „zmartwychwstał” i odnalazł się w Polsce: cała Rosja szeptała, że widziano go w gronie posłów kanclerza litewskiego Lwa Sapiehy do Moskwy w 1600 r. Z cudownie ocalałym Dymitrem, zwanym Samozwańcem, ruszyła na Moskwę w 1604 r. spragniona łupów, ziem i godności młódź szlachecka.
Dymitr panował na Kremlu krótko i już 27 maja 1606 r. został zamordowany, a część Polaków wysieczona. Jego żona Maryna Mniszchówna ocalała z rzezi, ale zaraz pojawił się Dymitr Samozwaniec II. Został uznany przez Marynę za, kolejny raz, cudownie ocalałego. Wsparty przez Polaków, w maju 1608 r. odniósł zwycięstwo nad obwołanym przez bojarów nowym carem Wasylem Szujskim, po czym opasał Moskwę wojskami polskich magnatów, tworząc wielki obóz w Tuszynie.
Najlepszą obroną jest atak
Do tej pory Rzeczpospolita nie brała oficjalnie udziału w tej wojnie. Ale sytuacja militarna, chaos w państwie moskiewskim, presja młodej szlachty – stwarzały dogodne warunki interwencji. Bezpośrednią przyczyną wojny stał się sojusz Rosji ze Szwecją Karola IX Sudermańskiego, który walczył zaciekle z Wazą na polskim tronie, zarazem pretendentem do korony króla Szwecji. Polska, zagrożona potężnym aliansem, zdecydowała się więc uderzyć na osłabioną Moskwę, nim sama zostanie zepchnięta do obrony.
Zderzyły się wszakże dwa programy. Plan Zygmunta III przewidywał odbicie Smoleńska i ewentualną próbę katolicyzacji prawosławnej Rosji. Natomiast plan hetmana Stanisława Żółkiewskiego, politycznego spadkobiercy króla Stefana Batorego i kanclerza Jana Zamoyskiego, przewidywał stworzenie unii personalnej Rzeczpospolitej z Rosją, z królewiczem Władysławem Wazą jako carem moskiewskim.