Dla nikogo, kto umiał myśleć politycznie, nie ulegało w sierpniu 1914 r. wątpliwości, że wybuch wojny, w której stanęły przeciw sobie mocarstwa rozbiorowe, otwiera szansę powrotu Polski na mapę Europy. Można się było zastanawiać, czyje zwycięstwo w wielkiej wojnie byłoby korzystniejsze dla sprawy polskiej, lecz nie ulegało wątpliwości, że zmiany nastąpią i że Polacy muszą być przygotowani, by je optymalnie wykorzystać.
5 listopada 1916 r. została ogłoszona, podpisana w imieniu dwóch cesarzy przez generał-gubernatorów warszawskiego i lubelskiego, odezwa stwierdzająca, że należy ziemie polskie „panowaniu rosyjskiemu wydarte, do szczęśliwej wywieść przyszłości. Jego Cesarska i Królewska Mość Cesarz Austrii i Apostolski Król Węgier oraz Jego Cesarska Mość Cesarz Niemiecki ułożyli się, by z ziem tych utworzyć państwo samodzielne z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem. Dokładniejsze oznaczenie granic zastrzega się”.
Niemieccy sztabowcy obliczali, że z terenów byłego zaboru rosyjskiego można uzyskać około miliona rekrutów. Gra była więc warta świeczki. Ale te działania zostały podjęte za późno. Akcja werbunkowa zakończyła się fiaskiem, a kolejne gesty Berlina i Wiednia zawsze były spóźnione.
Od monarchii do republiki
Ale 5 listopada 1916 r. dokonała się rzecz ważna. Oto po raz pierwszy od stu lat, od czasu kongresu wiedeńskiego, pojawił się dokument zaborców podważający ustalony porządek. Poczęły otwierać się nowe możliwości działań politycznych i społecznych. Tworzone przez władze instytucje polskie przejmowały pod swoją kontrolę kolejne dziedziny życia. Rozpoczęło się oddolne rekonstruowanie polskiej państwowości.
W grudniu 1916 r. powołana została przez niemieckie i austriackie władze okupacyjne Tymczasowa Rada Stanu, która rozpoczęła działalność w styczniu 1917 r. Składała się z 15 członków nominowanych przez gen. gub. Beselera i 10 nominowanych przez gen. gub. Kuka. Wśród jej członków znalazł się brygadier Józef Piłsudski.
Jedną z pierwszych decyzji TRS było powołanie komisji do opracowania projektu konstytucji i ordynacji wyborczej do sejmu; w jej skład weszli najwybitniejsi polscy prawnicy oraz przedstawiciele PPS (Włodzimierz Kunowski) i ludowców (Tomasz Nocznicki). W lipcu 1917 r. komisja zatwierdziła projekt. Przewidywał, że Polska będzie dziedziczną monarchią konstytucyjną. Władzę ustawodawczą sprawować miał król łącznie z sejmem, władzę wykonawczą – król „sposobem w konstytucji przepisanym”, a wymiar sprawiedliwości – sądy „w imieniu króla”.
Sejm składać się miał z dwóch izb: senatu i izby poselskiej, do której wchodzić mieli posłowie wybrani w głosowaniu bezpośrednim, równym i proporcjonalnym. Nie przewidywano prawa głosu dla kobiet. Połowa członków senatu pochodzić miała z wyborów dokonanych przez określone grupy ludności (większa własność ziemska, miejskie i wiejskie samorządy, właściciele przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych), czyli wybieranych w tzw. systemie kurialnym. Drugą połowę stanowić mieli tzw. wiryliści, czyli ci, którzy wchodzili do senatu z urzędu (przedstawiciele duchowieństwa, sądownictwa, książęta krwi i senatorowie mianowani przez króla).
Gdy w styczniu 1917 r. komisja rozpoczynała pracę nad projektem konstytucji, wydawało się oczywiste, że rodząca się pod auspicjami obu cesarzy Polska będzie miała, jak przytłaczająca większość ówczesnych państw europejskich ustrój monarchiczny (republikami były tylko Francja, Szwajcaria, Portugalia). Czas biegł jednak bardzo szybko. 3 lipca 1917 r. rozpoczął się tzw. kryzys przysięgowy, gdy część legionistów, pod wpływem Piłsudskiego, odmówiła złożenia przysięgi na wierności cesarzowi niemieckiemu. Wywodzący się z zaboru rosyjskiego oficerowie zostali internowani w Beniaminowie, podoficerowie i szeregowcy w Szczypiornie. W nocy z 21 na 22 lipca Piłsudski został aresztowany i osadzony w twierdzy wojskowej w Magdeburgu.
Przyjęło się uznawać dzień 11 listopada 1918 r., gdy w Rethondes koło Compiégne podpisano zawieszenie broni między aliantami a Niemcami, za symboliczną datę końca wielkiej wojny. Cztery dni wcześniej, w nocy z 6 na 7 listopada, powstał w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim jako premierem. Decyzję o powołaniu rządu podjął w Warszawie tajny piłsudczykowski Konwent Organizacji A. Lublin, który był stolicą okupacji austriackiej, wybrano dlatego, że w tym czasie okupacja austriacka już się załamała.
Rząd Daszyńskiego istniał zaledwie cztery dni, lecz przeszedł do historii, bo przesądził o kilku podstawowych sprawach. Określenie się jako rząd Republiki Polskiej oznaczało, że Polska powracała do rodziny suwerennych państw jako republika. Manifest rządu Daszyńskiego zapowiadał wybory sejmowe „na podstawie powszechnego bez różnicy płci, równego, bezpośredniego, tajnego i proporcjonalnego głosowania”. Czynne i bierne prawo wyborcze przysługiwać miało każdemu, kto ukończył 21 lat. Ogłoszono też, ze skutkiem natychmiastowym, „całkowite polityczne i obywatelskie równouprawnienie wszystkich obywateli bez różnicy pochodzenia, wiary i narodowości”, a również „wolność sumienia, druku, słowa, zgromadzenia, pochodów, zrzeszeń, związków zawodowych i strajków”. Wprowadzono ośmiogodzinny dzień pracy. Zobowiązywano się do wniesienia do sejmu projektów podstawowych reform społecznych.
10 listopada 1918 r. powrócił do Warszawy uwolniony z Magdeburga Józef Piłsudski. 18 listopada powołał rząd pod prezesurą Jędrzeja Moraczewskiego, a 22 listopada objął urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa, co stanowiło nawiązanie do tradycji kościuszkowskiej. 10 dni później wraz z ordynacją wyborczą ukazał się dekret zarządzający wybory do sejmu ustawodawczego na 26 stycznia 1919 r. Na terenach, na których nie istniała jeszcze administracja polska lub trwały walki, wybory odbyć się miały w późniejszych terminach, a do tego czasu do sejmu wejść mieli posłowie polscy do dawnego parlamentu wiedeńskiego i parlamentu Rzeszy. Jeszcze przed wyborami nastąpiła zmiana rządu. W miejsce Jędrzeja Moraczewskiego premierem został Ignacy Paderewski.
Mała konstytucja
Wybory styczniowe przyniosły sukces endecji, która uzyskała 37 proc. oddanych głosów, co dało jej 116 mandatów, a po przeprowadzeniu wyborów w Wielkopolsce jej stan posiadania wzrósł do 140 mandatów.
10 lutego 1919 r. zebrał się sejm ustawodawczy. Obradował w specjalnie przystosowanych budynkach Maryjnego Instytutu dla Panien przy ul. Wiejskiej. 20 lutego Piłsudski złożył na ręce sejmu urząd Naczelnika Państwa, a sejm, na wniosek posła Wojciecha Korfantego, powierzył mu dalsze sprawowanie urzędu. Ta sama uchwała sejmowa w drugiej części określiła zasady funkcjonowania najwyższych władz państwowych i dlatego przyjęto nazywać ją małą konstytucją.
Tekst przygotowany w pośpiechu, w ciągu jednego dnia, został przyjęty przez Konwent Seniorów i zaaprobowany przez Piłsudskiego, który wymógł stwierdzenie, że sejmowi nie podlegają „rozporządzenia strategiczne lub taktyczne” naczelnika państwa, jako wodza naczelnego. Było to oczywiste. Przyjęcie małej konstytucji wynikało z potrzeby stworzenia ram prawnych dla funkcjonowania najwyższych władz i z konkretnej sytuacji politycznej. Piłsudski posiadał olbrzymią, właściwie dyktatorską władzę, przy słabym, co pokazały wybory, zapleczu politycznym. Był gotów z władzy tej zrezygnować, bo słusznie uważał, że budowanie armii i walka o granice są ważniejsze od aktualnych sporów politycznych.
Mała konstytucja wprowadziła w Polsce system rządów parlamentarnych nadając mu, by odwołać się do opinii historyka Michała Pietrzaka, „postać skrajną, charakteryzującą się uzależnieniem od Sejmu nie tylko rządu, ale i głowy państwa. Odrzucała koncepcję równowagi między władzą wykonawczą a ustawodawczą”. Był to wynik obaw prawicy, ale też i lewicy, wobec dominującej pozycji Piłsudskiego. Dotyczyło to również uchwalonej w marcu 1921 r. konstytucji. Określenie sejmokracja nie było pozbawione podstaw.
Prace nad projektem nowej konstytucji podjęła powołana przez premiera Paderewskiego komisja rządowa, zwana ankietą, oraz wyłoniona przez sejm komisja konstytucyjna. Odbyła ona ponad sto posiedzeń w okresie od końca lutego do czerwca 1920 r. Następnie toczyła się debata na 34 posiedzeniach plenarnych parlamentu.
Twierdzenie, że sejm ustawodawczy nie spieszył się z wypełnianiem podstawowego zadania byłoby jednak krzywdzące. To prawda, że Niemcy uchwaliły konstytucję już w 1919 r., a w roku następnym Austria, Litwa, Estonia i Czechosłowacja, ale nie wolno zapominać, że Polska znajdowała się w szczególnie trudnej sytuacji. Toczyć musiała w tym czasie walkę o granice (konflikt polsko-ukraiński, powstanie wielkopolskie, konflikt polsko-litewski, powstania śląskie, konflikt polsko-czechosłowacki i wreszcie wojna 1920 r., gdy zagrożone zostało samo istnienie państwa polskiego). Dodajmy do tego scalanie trzech zaborów, odbudowę zniszczeń wojennych, stworzenie armii i administracji państwowej.
Konstytucja marcowa
Spory wokół przyszłej konstytucji dotyczyły wielu kwestii, z których najważniejszą była sprawa senatu. Lewica i część centrum były za parlamentem jednoizbowym. W głosowaniu w tej sprawie zwolennicy senatu odnieśli jednak zwycięstwo (195 głosów za, 183 przeciw). Przegłosowano także udział w senacie wirylistów (przedstawiciele uniwersytetów, duchowieństwa), co jednak w trzecim czytaniu większością trzech głosów odrzucono.
Spór dotyczył też sposobu wyboru prezydenta i jego kompetencji. Ostatecznie przegłosowano wybór przez Zgromadzenie Narodowe, czyli wspólne posiedzenie obu izb, co dawało słabszy mandat niż wybory powszechne, ale o to właśnie chodziło, bo zakładano, że kandydować będzie Piłsudski, więc prawica starała się osłabić pozycję prezydenta.
Kontrowersje dotyczyły też praw i swobód mniejszości narodowych, co wobec faktu, że stanowiły one 1/3 obywateli Polski, było sprawą ważną. Lewica postulowała autonomię i przegrała.
I wreszcie wywołały spory sprawy wolności sumienia i wyznania. Najkrócej mówiąc, chodziło o to, czy państwo ma być laickie, czy wyznaniowe; czy Kościół powinien być od państwa oddzielony; czy wierzący i niewierzący powinni być równouprawnieni. Ostatecznie odrzucono pomysły tak skrajne jak np. stwierdzenie, że kandydat na prezydenta ma być katolikiem, czy uznanie za przestępstwo zmianę wyznania, przyjmując, że: „wyznanie rzymskokatolickie, będące religią przeważającej większości Narodu zajmuje w Państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań”, i zapowiadając rozstrzygnięcie pozostałych kwestii w konkordacie.
17 marca 1921 r. składająca się ze 126 artykułów ustawa zasadnicza została uchwalona. Następnie posłowie wysłuchali krótkiego przemówienia marszałka Trąmpczyńskiego, odśpiewali pierwszą zwrotkę „Boże coś Polskę” i udali się do katedry na mszę świętą. Po powrocie przyjęli ustawę o budowie kościoła pod wezwaniem Opatrzności Bożej w wykonaniu decyzji sejmu czteroletniego.
Sejm ustawodawczy spełnił więc zadanie i powinien się rozwiązać. Przedłużył jednak swe istnienie. Wybory do sejmu odbyły się dopiero w listopadzie 1922 r. 9 grudnia 1922 r. Zgromadzenie Narodowe w piątym głosowaniu wybrało na Prezydenta RP Gabriela Narutowicza. Dwa dni później został zaprzysiężony. Konstytucja marcowa w pełni weszła w życie. Prawica nie chciała się z tym wyborem pogodzić i zainicjowała przeciwko Narutowiczowi kampanię nienawiści. 16 grudnia, w szóstym dniu urzędowania, został zamordowany przez fanatyka Eligiusza Niewiadomskiego.
Był to trudny egzamin dla porządku konstytucyjnego. Zgodnie z konstytucją urząd prezydenta objął marszałek Sejmu Maciej Rataj. Powołał gen. Władysława Sikorskiego na szefa rządu. 20 grudnia odbyło się Zgromadzenie Narodowe i na prezydenta został wybrany Stanisław Wojciechowski.
Po raz drugi Rataj przejął obowiązki prezydenta, gdy w maju 1926 r., w rezultacie zbrojnego przewrotu, Stanisław Wojciechowski podał się do dymisji. Zwołane na 31 maja Zgromadzenie Narodowe przytłaczającą większością wybrało na prezydenta zwycięzcę przewrotu marszałka Józefa Piłsudskiego, który jednak, ku powszechnemu zaskoczeniu, wyboru nie przyjął, motywując swą decyzję m.in. zbyt małymi uprawnieniami, jakie daje konstytucja prezydentowi. Następnego dnia Zgromadzenie Narodowe wybrało kandydata wskazanego przez Piłsudskiego. Prezydentem został prof. Ignacy Mościcki, który pełnił urząd do końca istnienia II RP.
Konstytucja kwietniowa
Natychmiast też podjęto prace nad zmianą konstytucji marcowej. 2 sierpnia 1926 r. została uchwalona tzw. nowela sierpniowa, która dała prezydentowi prawo rozwiązywania sejmu i senatu, ale tylko raz jeden z tego samego powodu. Pozbawiała jednocześnie parlament prawa do samorozwiązania. Nowela sierpniowa zwiększyła uprawnienia prezydenta, dając mu skuteczne narzędzia do sprawowania władzy. Prezydent został m.in. wyposażony w prawo do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (dekretów).
Było to tylko częściowe rozwiązanie. Obóz sanacyjny nie posiadał jednak większości koniecznej do uchwalenia nowej konstytucji. Nie zmieniły sytuacji wybory parlamentarne w marcu 1928 r. Zwyciężył w nich sanacyjny Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, a dotkliwą klęskę poniosła prawica. Z tym sejmem Piłsudski podjął brutalną walkę. Nazywał posłów fajdanami, tworząc neologizm fajdanitis poslinis, posługiwał się niewybrednym językiem koszarowym. W sierpniu 1929 r. udzielił Bogusławowi Miedzińskiemu pierwszego z ośmiu wywiadów. O konstytucji mówił, że jest niechlujna i śmierdzi chlewem poselskim, i dodawał: „A ja tego, proszę pana, nie nazywam konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest prostituty”.
30 sierpnia 1930 r. prezydent rozwiązał parlament. W nocy z 9 na 10 września aresztowano kilkunastu byłych posłów opozycyjnych, wśród nich trzykrotnego premiera Wincentego Witosa, i bezprawnie osadzono ich w twierdzy wojskowej w Brześciu.
Przeprowadzone jesienią wybory dały większość sanacji. Ten sejm uchwalił, nie bez machlojek, nową konstytucję. Umierający Piłsudski w kwietniu 1935 r. złożył pod nią podpis i stąd nazywa się ją konstytucją kwietniową. Opozycja podważała jej podstawy prawne, lecz gdy po klęsce wrześniowej tworzyła polskie władze we Francji, przyjęto ją za podstawę, by zachować ciągłość prawną.
Za to do konstytucji marcowej nawiązali komuniści w manifeście Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i w tzw. małej konstytucji uchwalonej 19 lutego 1947 r. Było ponurym paradoksem, że system oparty na bezwzględnym terrorze nawiązywał do tradycji pierwszej demokratycznej konstytucji Drugiej RP.