Poza pewnością, że pierwsi Jagiellonowie kochali muzykę, niewiele wiemy o utworach granych na ich dworach. Do Krakowa wraz z nimi dotarły wpływy ruskie, skoro widzimy lutnistów o imionach Andrejko, Chodka, Katoka, Łukian, Moskwa, Podolan, Steczko. Ostatnia żona króla, Zofia Holszańska zwana Sońką, radowała się muzyką, utrzymując klawicymbalistę Mikołaja (Nicolaus). Czy był to Mikołaj z Radomia, najwybitniejszy polski kompozytor średniowiecza, nie jesteśmy pewni. Wiemy natomiast, że urodzenie przez Sońkę w 1424 r. wyczekiwanego potomka uczcił właśnie Mikołaj z Radomia, który komponował muzykę polifoniczną w stylu burgundzkim.
W „Biblii królowej Zofii” natrafiamy też na nazwę polskie gęśle, upowszechnione w Europie przez niemieckich kronikarzy jako polnische Geige. Z Polską związane są też skrzypice, które upowszechniły się od połowy XV w. jako czterostrunowe skrzypce o kwintowym stroju. Ich niezwykła barwa zawładnęła niebawem Europą. W XVI/XVII w. Martin Agricola i Michael Praetorius za najlepszych skrzypków uważali muzyków pochodzących właśnie z Polski.
Zygmunt Jagiellon, przebywając na dworze brata – króla węgierskiego w Budzie, godzinami słuchał smętnych pieśni ruskich wykonywanych przez lutnistę Czuryłłę. Gdy został koronowany w 1507 r. na polskiego króla, stworzony przezeń zespół muzyków wojskowych składał się z tradycyjnych grajków oraz kapeli janczarskiej. Zygmunt pocieszał też ucho śpiewami kościelnymi, ale pomimo wyraźnego zamiłowania do muzyki nie stworzył zwartego zespołu. Zatrudniał rozmaitych muzyków: flecistów, lutnistów, harfistów, bandurzystów, klawicymbalistów i organistów. Natomiast jego żona Bona, tak bardzo pragnąca tchnąć ducha włoskiego w naród nad Wisłą, sprowadziła własną kapelę.