Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Futbol w piekle

Piłkarskie mecze w Auschwitz. Sport był jedyną nadzieją na zbawienie

Brytyjska drużyna w Auschwitz-Birkenau, w kółku Ron Jones. Brytyjska drużyna w Auschwitz-Birkenau, w kółku Ron Jones. AN
Dla wielu ludzi piłka nożna jest jak religia. Ale dopiero w niemieckich obozach koncentracyjnych stała się nią naprawdę.
Obóz w Gross-Rosen; plac apelowy, na którym rozgrywano mecze pomiędzy Polakami a Niemcami.Muzeum Gross Rosen Obóz w Gross-Rosen; plac apelowy, na którym rozgrywano mecze pomiędzy Polakami a Niemcami.

Od wielu tygodni obóz żył jedną sprawą – zapowiadanym meczem piłkarskim Niemcy-Polska. Wszystkie nieszczęścia naszego codziennego życia zeszły na plan dalszy” – wspominał osadzony w Gross-Rosen Czesław Skoraczyński. „W dniu meczu w godzinach przedpołudniowej pracy Zdzich Lewandowski wytoczył na tokarce bardzo udany, okazały puchar z drewna, który następnie koledzy z kuźni ozdobili cienką blaszką” – dodawał przedwojenny piłkarz Pogoni Lwów. Pamiątkowe trofeum Lewandowski przemycił z warsztatu do obozu i przed rozpoczęciem meczu wręczył kapitanowi drużyny Deutsche I, złożonej z Niemców osadzonych w Gross-Rosen. „Ten gest wywołał burzę oklasków wśród wszystkich kibiców” – wspominał Skoraczyński. Potem Lewandowski rozegrał świetne spotkanie, strzelając bramkę w meczu zakończonym wynikiem 1:0 dla Polaków.

Sznurowane trzewiki

Wśród pierwszych więźniów przywiezionych do Auschwitz w 1940 r. znalazł się 18-letni Kazimierz Albin. Choć w obozie koncentracyjnym panował terror i głód, młodzieniec zaczął z kolegami przemyśliwać, jak miło spędzać wolne chwile. „Już od pewnego czasu zauważyliśmy grupę kapo zabawiających się piłką w niedzielne popołudnie. Było wśród nich kilku piłkarzy na niezłym poziomie” – zapisał Albin we wspomnieniach „List gończy”. Funkcję kapo, czyli nadzorców więźniów, pełnili na początku istnienia Auschwitz osadzeni tam niemieccy kryminaliści. Potrafili być bardziej okrutni od esesmanów, a w zamian cieszyli się sporymi przywilejami. Mimo to Polacy chętnie oglądali ich mecze.

Nie uszło to uwagi nieformalnego przywódcy grupy kapo, a zarazem zapalonego piłkarza, Ericka Grönke. „Któregoś dnia Grönke zaproponował zorganizowanie i przygotowanie naszej drużyny do meczu z jego zespołem” – wspominał Albin.

Polityka 22.2013 (2909) z dnia 27.05.2013; Historia; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Futbol w piekle"
Reklama