Historia

Lud kontra elity

Populizm w historii III RP

Warszawa, grudzień 1990 r. Wiec wyborczy Stanisława Tymińskiego w Hali Gwardii. Warszawa, grudzień 1990 r. Wiec wyborczy Stanisława Tymińskiego w Hali Gwardii. Aleksander Keplicz / Forum
Populizm, wykorzystujący ludową wrogość wobec wszelkich elit, jest stale obecny w polskiej polityce. Od prezydenckiej kampanii Lecha Wałęsy, przez fenomen Stana Tymińskiego, Samoobronę Andrzeja Leppera, po PiS i Jarosława Kaczyńskiego. I stale wyraża tę samą emocję: złość i agresję milionów ludzi poszkodowanych przez zmianę ustroju.
Prof. Karol Modzelewski – historyk, mediewista, działacz KOR i Solidarności.Wojciech Druszcz/Polityka Prof. Karol Modzelewski – historyk, mediewista, działacz KOR i Solidarności.

Nie lubię wyrazu populizm. Źródłosłowem jego jest łacińska nazwa ludu (populus), której znaczenie zapisane w słownikach jest wolne od emocji. Od dłuższego czasu jednak wyraz populizm jest nacechowany rozmaitymi emocjami negatywnymi, wśród których nietrudno dosłyszeć ton salonowej pogardy dla ludu. Lud odwzajemnia tę pogardę uczuciem wrogości do „elit”.

Posłużę się jednak tym nielubianym przeze mnie, lecz zadomowionym w potocznej mowie wyrazem, tyle że spróbuję zdefiniować, jak rozumiem jego znaczenie. Rozumiem mianowicie przez populizm taką politykę i taką polityczną retorykę, która stara się wyrazić i wykorzystać ludową wrogość do elit. Przedmiotem tej ludowej wrogości są zarówno elity władzy i pieniądza, jak też elity wykształcenia oraz rozmaite autorytety intelektualne, moralne i zawodowe.

Na scenie politycznej wolnej Polski populizm doszedł po raz pierwszy do głosu podczas wyborów prezydenckich 1990 r. Był to po części głos Lecha Wałęsy i jego komitetów wyborczych utworzonych przez struktury NSZZ Solidarność, w których zwinięcie związkowego parasola osłaniającego „trudne reformy” przyjęto ze zrozumiałą ulgą, a hasło „Balcerowicz musi odejść” podchwycono z entuzjazmem. Tym większe było rozczarowanie działaczy związkowych, gdy po zwycięstwie Wałęsy (i z jego poparciem) wicepremierem odpowiedzialnym za gospodarkę, a zarazem ministrem finansów pozostał w nowym rządzie Leszek Balcerowicz. Niemniej istotnym zwiastunem narastającego populizmu stał się w tamtych wyborach relatywny sukces Stana Tymińskiego. „Człowiek znikąd”, odwołujący się do rozczarowania reformami i apelujący o poparcie do tych, co już nie chcieli Solidarności, ale nie chcieli też powrotu komuny, zebrał 22 proc. głosów i wyeliminował w pierwszej turze Tadeusza Mazowieckiego.

Polityka 43.2013 (2930) z dnia 22.10.2013; Historia; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Lud kontra elity"
Reklama