Klasyki Polityki

Mieczyki i żyletki

Zaczęło się od bójki w obronie dziewczęcej czci. Czym były getta ławkowe w przedwojennej Polsce

W 1937 r. otwarte żądanie wprowadzenia getta ławkowego stało się jedną z form nacisku narodowców na rząd. W 1937 r. otwarte żądanie wprowadzenia getta ławkowego stało się jedną z form nacisku narodowców na rząd. AN
Obóz rządzący przedwojenną Polską stoczył z młodymi radykałami‑antysemitami kilkuletnią wojnę o wyższe uczelnie i sromotnie ją przegrał. Powstały getta ławkowe.
Członkowie Stronnictwa Narodowego z wieńcem ozdobionym „mieczem Chrobrego” przygotowanym na uroczystości pogrzebowe Romana Dmowskiego, 1939 r.Ośrodek Karta w Warszawie Członkowie Stronnictwa Narodowego z wieńcem ozdobionym „mieczem Chrobrego” przygotowanym na uroczystości pogrzebowe Romana Dmowskiego, 1939 r.

Pod datą 8 listopada 1931 r. ksiądz Bronisław Żongołłowicz zanotował w dzienniku: „Senaty nie mają żadnego wpływu, komisje dyscyplinarne nie potrafią odpowiednio ukarać winnych za barbarzyńskie ekscesy, które doszły do wyrzucenia przez studentów dzieci żydowskich z wózków w Saskim Ogrodzie”. Duchowny od roku sprawował urząd wiceministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego, a środowisko akademickie znał na wskroś, będąc wcześniej wykładowcą na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Jednak takie ekscesy na polskich uczelniach widział po raz pierwszy w życiu.

Iskrą, która zainicjowała wybuch, okazała się bójka stoczona przez dwóch studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego w obronie dziewczęcej czci. Szkopuł w tym, że bili się Żyd z Polakiem, i wieść, jak „semici napadają na naszych”, poszła w kraj. Pierwsi zareagowali studenci Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego i to ci, którzy właśnie podejmowali studia. Podczas wyborów syndyka I roku, przeprowadzanych 3 listopada 1931 r., działacze Młodzieży Wszechpolskiej rzucili hasło wyrzucenia wszystkich Żydów z terenu uczelni. Niemal natychmiast ponad dwustu młodych ludzi chwyciło modne wówczas laski spacerowe i z nimi ruszyło do ataku. Jednak studenci żydowscy stawili napastnikom zacięty opór. W końcu walczące strony rozdzieliła policja, aresztując 110 uczestników zajść, po czym rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Jan Łukasiewicz ogłosił zawieszenie wykładów na trzy tygodnie. Niewiele to dało.

Dwa dni później wszechpolacy ustawili kordon przed bramą uniwersytetu, by nie wpuścić na teren uczelni żadnego Żyda. Studenci Żydzi przypuścili więc szturm na bramę. Bitwa pozostała nierozstrzygnięta, bo policja rzuciła do walki samochód pancerny i znów rozdzieliła obie strony. „Łukasiewicz krył się, nie był podczas bójek obecny, nie usiłował wpłynąć, nie wezwał policji, bo »nie przyszło mu to na myśl«.

Polityka 3.2014 (2941) z dnia 14.01.2014; Historia; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Mieczyki i żyletki"
Reklama