Historia

Chwyty i sztychy

Europejskie sztuki walki

Dwaj szermierze z kart traktatu Hansa Talhoffera. Dwaj szermierze z kart traktatu Hansa Talhoffera. AN
Zapasy, boks i szermierka mają w Europie liczącą ponad 2,5 tys. lat tradycję oraz historię opisaną w dziesiątkach traktatów i podręczników. Jeśli chodzi o sztuki walki, wcale nie ustępujemy Azjatom.
Walczący pankratiaści, malowidło wazowe z IV w. p.n.e.World History Archive/BEW Walczący pankratiaści, malowidło wazowe z IV w. p.n.e.
Ilustracja z podręcznika zapasów mistrza Fabiana von Auerswald. Drzeworyt pochodzi z pracowni Cranacha Starszego.AKG Images/BEW Ilustracja z podręcznika zapasów mistrza Fabiana von Auerswald. Drzeworyt pochodzi z pracowni Cranacha Starszego.
Barton-Wright prezentuje techniki Bartitsu w walce z wieloma przeciwnikami.Mary Evans Picture Library/BEW Barton-Wright prezentuje techniki Bartitsu w walce z wieloma przeciwnikami.

Współczesna fitnessowa obsesja jest niczym w porównaniu z zainteresowaniem, jakim darzyli sport starożytni Grecy. Wśród instytucji greckiego polis bardzo ważne miejsce zajmował gimnazjon, którego sercem była palestra – miejsce do trenowania tak zwanych sportów ciężkich – zapasów, boksu i pankrationu.

Pale, zapasy, pojawiły się podczas igrzysk w Olimpii w 706 r. p.n.e. Oczywiście, jako pierwszy w historii sport walki ćwiczono je już wcześniej, wywodząc z epoki bohaterskiej, a nawet mitologii – słynny pojedynek zapaśniczy stoczył Herakles z gigantem Antajosem (dusząc go w powietrzu, gdyż Antajos, syn Gai, odzyskiwał siły za każdym razem, kiedy dotknął ziemi). Homer opisał w „Iliadzie” nierozstrzygniętą walkę zapaśniczą pomiędzy Ajasem Telamonidą a Odyseuszem. Platon, sam w młodości znakomity zawodnik, uważał zapasy za dyscyplinę najlepiej przygotowującą obywatela do trudów służby wojskowej. Walkę zapaśniczą, toczoną w pozycji stojącej za pomocą wysokich rzutów, obaleń, dźwigni i podcięć, wygrywał ten z zawodników, który zdołał zmusić przeciwnika do trzykrotnego dotknięcia ziemi inną częścią ciała niż stopą.

Z kolei bokserzy walczyli, dopóki jeden z nich się nie poddał (unosząc dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym) lub nie został doprowadzony do stanu, w jakim nie mógł już toczyć pojedynku. W epoce klasycznej bokserzy zamiast rękawic używali długich rzemieni (himantes) z wołowej skóry. Do walk treningowych zakładano miękkie, okrągłe rękawice, przypominające te dzisiejsze; z kolei ciężkie myrmikes (mrówki, bo pozostawiające na twarzach walczących ślady podobne do ugryzień tych owadów) pojawiły się w późniejszym okresie profesjonalizacji tego sportu. Za główną zaletę treningu bokserskiego uważano zwiększenie refleksu oraz nabycie umiejętności unikania i parowania ciosów.

Trzeci ze sportów ciężkich – pankration – jest często mylnie określany jako połączenie zapasów i boksu. Miał on jednak własny, odrębny zestaw technik i zasad. Dopuszczano tu całe spektrum rzutów, dźwigni, obaleń, podcięć, kopnięć i uderzeń, z wyjątkiem ataków na oczy. Pierwsza faza walki toczyła się w postawie stojącej – tu celem zawodnika było obalenie przeciwnika na ziemię, gdzie za pomocą dźwigni lub duszenia zmuszany był do poddania się lub, podobnie jak w boksie, nokautowany.

We wszystkich sportach ciężkich nie obowiązywały kategorie wagowe, lecz wiekowe, a sędziowie mieli prawo do rozdzielenia walczących trzymanym w ręku kijem, z czego często korzystali. Zwycięzcy w panhelleńskich igrzyskach cieszyli się sławą i zyskiwali wielkie znaczenie w swoich społecznościach. Ale sportami ciężkimi zajmowali się nie tylko wybitni atleci i młodzież męska. Zabawiały się nimi osobistości tej klasy, jak lubiący zapasy Perykles czy Filip Macedoński, ćwiczący zapamiętale pankration, co nie dziwi, gdyż polityk w Grecji musiał dowodzić swoich kwalifikacji również na polu bitwy.

Nawet starsi obywatele często odwiedzali gimnazjony, gdzie szukali sposobów na podtrzymanie tężyzny fizycznej i towarzyskich oraz politycznych kontaktów. Zresztą, to właśnie polityczne znaczenie gimnazjonu przyczyniło się do upadku amatorskiego, obywatelskiego sportu – absolutni władcy epoki helleńskiej uznawali gimnazjon (i sympozjon) za miejsce, gdzie łatwo nawiązać bliskie kontakty potencjalnym opozycjonistom.

Rycerze i mieszczanie

W epoce rzymskiej pola bitew zdominowali legioniści, dla których dyscyplina miała znacznie większe znaczenie niż indywidualna sprawność, choć Wegecjusz, autor słynnego zdania Si vis pacem, para bellum (Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny), uznawał trening zapaśniczy za ważny element szkolenia żołnierza. Sport w Rzymie bardziej oglądano, niż ćwiczono (choć oczywiście stanowił wciąż ważny element kultury oraz profilaktyki zdrowotnej), profesjonalni bokserzy i zapaśnicy bardziej przypominali gladiatorów niż swoich greckich prekursorów.

Radykalna zmiana nastąpiła w średniowieczu, wraz ze wzrostem znaczenia rycerstwa, jego uwielbieniem dla odwagi i brawurowych popisów. W trakcie pojedynków i turniejów szermiercze umiejętności, sprawdzane w walce jeden na jednego, zyskały na znaczeniu. Akumulacja doświadczenia, następująca wraz z przekazywaniem umiejętności z pokolenia na pokolenie, doprowadziła do pojawienia się fechmistrzów, następnie podręczników szermierki (przy czym bardzo często walka bronią białą występowała tam obok zapasów i szermierki na kije).

Pierwszy znany nam (co nie znaczy, że pierwszy, jaki stworzono) traktat szermierczy („Manuskrypt z Tower”) pochodzi z niemieckiej Frankonii, gdzie został napisany i zilustrowany ok. 1300 r. Na 64 kartach przedstawia mistrza i ucznia ćwiczących techniki walki mieczem i puklerzem (małą tarczą).

Dalszy rozwój europejskich sztuk walki, szczególnie zaś szermierki, wiąże się nierozerwalnie z Johannesem Liechtenauerem, postacią tak tajemniczą, że nie wiemy o nim wiele ponad to, że żył i działał w XIV w. Liechtenauer, uznany przez współczesnych za wielkiego mistrza, miał odbyć podróż po Europie, w trakcie której poszukiwał innych wybitnych szermierzy, pragnąc poznać ich umiejętności. Zdobyte w ten sposób doświadczenie spożytkował, tworząc system walki obejmujący szermierkę długim mieczem, walkę konną mieczem i włócznią oraz walkę mieczem w zbroi.

Swoje przeznaczone dla rycerzy nauki podał w formie mało czytelnych, wręcz zaszyfrowanych wierszy – ta metoda miała zapewnić utrzymanie tajemnic jego systemu w zamkniętym kręgu bliskich uczniów. Bez wątpienia nauki Liechtenauera wyznaczają punkt, w którym szermierka z prostej umiejętności bojowej zaczyna zmieniać się w sztukę. Po śmierci mistrza powstaje Towarzystwo Liechtenauera, gromadzące jego uczniów i kontynuatorów. To właśnie oni (np. Hans Talhoffer czy Sigmund Ringeck) unieśmiertelnili jego dzieło.

Nauki, przeznaczone początkowo dla wielkich panów i wyższych warstw rycerskich, pod koniec XV w. zaczęły przenikać do zainteresowanych nimi bogatych mieszczan (miało to dla nich sens praktyczny, ponieważ cechy pełniły służbę wojskową przy obronie przeznaczonych im odcinków murów miejskich). W 1487 r. cesarz Fryderyk III Habsburg nadał przywilej Bractwu Szermierzy św. Marka, organizujący je na podobieństwo cechu – miało ono prawo do przeprowadzania płatnych egzaminów, upoważniające do prowadzenia szkół czy nauki szermierki na terenie Cesarstwa.

Sztuka i nauka

Podobną drogę przeszła też słynna włoska, czy może ściślej bolońska, szkoła szermiercza, powstała już w XIV w. Wydała wiele znakomitości, wśród nich wymienić należy przede wszystkim Fiorego dei Liberi, rycerza, dyplomatę, mistrza i autora słynnego podręcznika „Flos duellatorum” (1409 r.), po raz pierwszy przedstawiającego pośród technik walki różnymi broniami również zapasy czy – szerzej – walkę wręcz.

Fiore, sam znany jako uczestnik wielu pojedynków, w tym pięciu z innymi mistrzami szermierki, uczył fechtunku włoskich rycerzy i kondotierów, związując ich przy tym przysięgą, że niczego z jego nauk nie wyjawią postronnym. Jednym z najsłynniejszych pojedynków stoczonych przez ucznia Fiorego była walka pomiędzy włoskim rycerzem Galeazzo da Montova a francuskim marszałkiem Jeanem Le Maingre, zwycięzcą wielu turniejów, który publicznie podał w wątpliwość waleczność rycerzy z Italii.

Pojedynek miał toczyć się konno, jednak zniecierpliwiony Le Maingre zeskoczył na ziemię i zaatakował pieszo wspinającego się na siodło przeciwnika. Galeazzo da Montova odparł atak i strzaskał miecz na hełmie przeciwnika, ten z kolei sięgnął po topór bojowy – w tym momencie obecni w szrankach panowie przerwali nierozstrzygniętą walkę. W późniejszych latach obaj rycerze pojedynkowali się jeszcze dwa razy – w obu potyczkach zwycięstwo odniósł uczeń Fiorego.

Właściwy założyciel szkoły bolońskiej to Filippo di Bartolomeo Dardi (zmarł w 1464 r.), matematyk, astronom i wykładowca słynnego uniwersytetu w Bolonii. Jako uczony i umysł ścisły wprowadził do szermierki geometrię – można powiedzieć, że jeśli Liechtenauer wzniósł ją na poziom sztuki, to Dardi uczynił z niej naukę. Jego metodę rozwinęli w skomplikowany system uczniowie i naśladowcy, jak Achilles Marozzo (1484–1553 r.). Kolejny wielki szermierz, architekt, inżynier i matematyk Camillo Agrippa (zmarły ok. 1595 r.) opublikował w 1553 r. traktat o wykorzystaniu geometrii w fechtunku, kładący fundamenty pod szermierkę nową bronią – rapierem. Prace Agrippy zainspirowały hiszpańskich fechmistrzów do stworzenia Destrezy, jednego z najbardziej skomplikowanych naukowych systemów walki bronią białą.

W całym tym okresie powstało co najmniej kilkadziesiąt traktatów i podręczników szermierki, obejmujących również walkę wręcz, pisanych, szczególnie w renesansie, przez wybitne umysły epoki. W części z nich pojawiają się ilustracje o niewątpliwej wartości artystycznej – autorem i ilustratorem takiego traktatu był Albrecht Dürer, inny zilustrowano drzeworytami z pracowni Cranacha Starszego.

Warto tu wspomnieć historię Paula Hectora Maira, mieszczanina i skarbnika Augsburga, który podjął próbę skodyfikowania w jednym traktacie całej ówczesnej wiedzy szermierczej. W tym celu zatrudnił dwóch zawodowych fechmistrzów oraz malarza Jörga Breu (młodszego), autora pięknych i, co ważniejsze, dokładnych ilustracji. Gdy kilkuletnia praca nad traktatem wyczerpała własne środki Maira, ten nie oparł się pokusie sięgnięcia po dodatkowe fundusze do kasy miejskiej. Defraudacja została wykryta i Mair zawisł na szubienicy w 1579 r.

Waleczni plebejusze

Nie tylko warstwy wyższe miały przypisane sobie sposoby walki. Chłopi i mieszczanie zabawiali się zapasami, choć trzeba je wyraźnie odróżnić od podobnej bojowej umiejętności rycerskiej. Wśród nauczycieli zapasów znalazło się wielu żydów i konwertytów – najsłynniejsi z nich to XV-wieczny mistrz Otto Żyd (miał on być jednym z mistrzów kręgu Liechtenauera i nauczycielem książąt Austrii) i późniejszy Lew Żyd, można też wymienić Fabiana von Auerswald, autora XVI-wiecznego podręcznika zapasów.

Celem ćwiczących było osiągnięcie maksymalnej skuteczności – niewiele tu widowiskowych wysokich rzutów, za to dużo obaleń, podcięć, dźwigni, są również obrony przed uzbrojonym przeciwnikiem. Wraz z doskonaleniem broni palnej zapasy tracą powoli swoje zastosowanie bojowe, stając się głównie elementem fizycznego i psychicznego przygotowania wojownika oraz plebejską zabawą.

Drugi ważny element to rozmaite systemy walki kijem, używanym przez pasterzy i podróżnych oraz tych wszystkich, którym feudalne prawa zabraniały noszenia broni. Ćwiczony na Wyspach Brytyjskich quartestaff to umiejętność posługiwania się długim i ciężkim kijem wykonanym z pnia młodego dębu, orzecha lub jesionu. Walki na kije stanowią część brytyjskiej tradycji, pojawiając się np. w licznych opowieściach o Robin Hoodzie. Ciekawymi przykładami są dwa noszące podobne nazwy, lecz najprawdopodobniej odrębne ludowe style – portugalska jogo do pau i pochodząca z Wysp Kanaryjskich juego del palo. Obie te bardzo efektowne szkoły mają tę niewątpliwą przewagę nad wszystkimi europejskimi sztukami walki, że ich tradycja trwa nieprzerwanie od przynajmniej kilkuset lat.

Wreszcie walka na pięści, zawsze obecna wśród siłowych sposobów rozwiązywania konfliktów. Boks zaczął zyskiwać bardziej sportową formę dzięki wysiłkowi i doświadczeniu XVIII-wiecznych brytyjskich mistrzów pięściarskich, poszukujących nowych metod treningu i walki. Słynny bokser angielski Daniel Mendoza jako pierwszy opracował metodę walki bokserskiej opartej nie na wytrzymałości na ciosy przeciwnika – Mendoza jako zawodnik dość niewielkiej postury skonstruował metodę opartą na unikach, poruszaniu się, blokowaniu. Po stoczeniu wielu słynnych pojedynków napisał podręcznik „Art of Boxing”, wydany ok. 1789 r. Inny pięściarz i mistrz Anglii John Jackson otworzył akademię bokserską dla dżentelmenów, gdzie nauki pobierał m.in. znany zawadiaka Lord Byron.

W XIX w. pojawiają się w Wielkiej Brytanii szkoły walki dla dżentelmenów, gdzie uczono umiejętności wykraczających poza fechtunek. Jedną z barwniejszych postaci tego nurtu był Charles Random, używający nieco na wyrost tytułu barona de Berenger, autor podręcznika „Defense gymnastic” pokazującego, w jaki sposób obronić się przy użyciu laski, parasola czy pięści.

Najciekawszą kompilację stworzył Edward William Barton-Wright, brytyjski inżynier, podczas pobytu w Japonii praktykujący judo i ju-jitsu. Po powrocie do Europy stworzył Bartitsu, eklektyczny styl, łączący boks, ju-jitsu i, co bardzo charakterystyczne dla epoki, walkę laską. Bartitsu (zapisane jako Baritsu) unieśmiertelnił Arthur Conan Doyle, wyposażając w tę umiejętność Sherlocka Holmesa. Styl ten, mimo pewnej archaiczności, jest wciąż żywy dzięki fascynacji, jaką wzbudził wśród miłośników subkultury steampunkowej.

Europejskie sztuki walki, których ciągłość przerwała skuteczność broni palnej i fala pacyfizmu po pierwszej wojnie światowej, są dziś z pietyzmem odtwarzane przez kluby entuzjastów na całej półkuli zachodniej. Jak widać, materiału do badań nie brakuje, a swojej własnej tradycji Europa przed Azją (gdzie Japończycy mają samurajów i karate, Chińczycy mnichów z Shaolin, a Hindusi kalaripayat) wstydzić się nie musi.

Za wyczerpujące odpowiedzi na pytania związane z tematem artykułu dziękuję pp. Tomaszowi Maziarzowi i Bartłomiejowi Walczakowi.

Polityka 9.2014 (2947) z dnia 25.02.2014; Historia; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Chwyty i sztychy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną